- To nie jest szantaż, tylko zwykła deklaracja - tak o obietnicy rządowego dofinansowania dla warszawskich inwestycji mówił w "Faktach po "Faktach" Jacek Ozdoba, rzecznik sztabu Patryka Jakiego. Nie zgodził się z nim Paweł Rabiej, kandydat Koalicji Obywatelskiej na wiceprezydenta stolicy, który uważa, że "każdy rozumie, że budżet państwa to nie jest partyjna skarbonka".
Dyskusja wokół wsparcia z budżetu centralnego dla Warszawy zaczęła się od wpisu Piotra Guziała, kandydata na wiceprezydenta u Patryka Jakiego.
Napisał, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zaufa Platformie Obywatelskiej po aferze reprywatyzacyjnej" i dodaje, że "pragmatyczni mieszkańcy", którzy chcą rozwoju Warszawy, wybiorą na prezydenta stolicy właśnie Patryka Jakiego.
"Projekty, które nie istnieją"
Gospodarz "Faktów po Faktach" Grzegorz Kajdanowicz poprosił Ozdobę o wyjaśnienie, czyje i dla kogo są warszawskie mosty, skoro Patryk Jaki stwierdził: "trudno, by nasz rząd finansował mosty dla Rafała Trzaskowskiego". - Są polityków i dla polityków? - pytał.
W odpowiedzi Ozdoba odtworzył z tabletu wypowiedź Rafała Trzaskowskiego, w której mówił o tym, że Warszawa nie potrzebuje mostów, a potrzebuje przepraw pieszo-rowerowych.
- Trudno, żeby rząd Prawa i Sprawiedliwości i państwo polskie dofinansowało projekty, które nie istnieją. Trzaskowski uważa, że nowe mosty nie są w Warszawie potrzebne, w przeciwieństwie do tego, jak uważają warszawiacy - stwierdził Ozdoba.
Rzecznik sztabu Patryka Jakiego przypomniał też, że za czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz i wcześniej, gdy prezydentami byli Paweł Piskorski i Marcin Święcicki, Platforma Obywatelska nie starała się o dotacje rządowe na miejskie inwestycje. Dodał też, że Rafał Trzaskowski był ministrem w rządzie Platformy Obywatelskiej, więc mógł starać się o finansowe wsparcie dla Warszawy.
- Poprawka ministra Błaszczaka w czasach, gdy Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji dotyczyła specjalnego finansowania w funduszu celowym na rozbudowę metra na Tarchomin. A przypomnę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz w 2006 roku zaplanowała budowę metra na Białołękę. Jak zagłosowało wtedy PO? Było przeciwko poprawce - dodał Ozdoba.
"To były słowa skandaliczne"
Kandydat Koalicji Obywatelskiej na wiceprezydenta stolicy Paweł Rabiej przyznał, że od rzecznika sztabu Jakiego spodziewał się przeprosin za wypowiedzi dotyczące rządowego finansowania warszawskich inwestycji.
- To były słowa skandaliczne. Każdy rozumie, że budżet państwa to nie jest partyjna skarbonka. To nie jest folwark, w którym daje się swoim, a nie prezydentom, którzy nie byli wybrani z partyjnego klucza. Te słowa były niepotrzebne – ocenił Rabiej.
Dodał też, że mimo wszystko, patrzy na nie z przymrużeniem oka. - Kampania Patryka Jakiego ugrzęzła. Nie ma pomysłu na jej prowadzenie, nie ma dobrych pomysłów na wygranie i dobrych pomysłów programowych. Myślę, że tak też patrzą na to warszawiacy, którzy nie boją się szantażu, biorąc pod uwagę to, że Warszawa dostarcza do budżetu państwa dziesięć procent wszystkich środków, a większość inwestycji warszawskich jest finansowana z pieniędzy miejskich - wyjaśnił kandydat na wiceprezydenta.
"To ordynarny szantaż"
Rabiej ocenił, że jedynym kryterium decydującym o podziale środków powinno być to, czy są one potrzebne czy nie. Odniósł się też do udziału ministra infrastruktury i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego we wtorkowej konferencji prasowej Patryka Jakiego. Wówczas padła deklaracja rządowego wsparcia dla budowy kolejnych mostów w stolicy. - Dziwię się ministrowi, który wziął w tym teatrzyku udział - stwierdził.
Kilka tygodni temu szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński nazwał podobne propozycje korupcją polityczną.
- Trzeba zwrócić uwagę, że minister Kwieciński na konferencji z ministrem Jakim mówił o bardzo ważnej inwestycji, czyli o budowie metra, na przykład na Białołękę - odparł Ozdoba. - Czyli na Białołękę pojedziemy, jeśli wybory wygra Patryk Jaki, a minister Kwieciński dorzuci się do tego? Komu obiecał pomoc Warszawie czy kandydatowi? - pytał gospodarz programu.
- Warszawie - stwierdził Ozdoba. - Zwróćmy uwagę na pewną chronologię. Rafał Trzaskowski na początku uważał, tak jak Hanna Gronkiewicz-Waltz do 2006 roku, że metro w powinno dotrzeć na Białołękę. Ale stanowisko władz Warszawy jest zupełnie inne. Czy tam dziś mieszkańcy dojeżdżają metrem? Nie - mówił rzecznik komitetu sztabu Jakiego.
Grzegorz Kajdanowicz dopytywał, ile minister Kwieciński dopłaci do budowy metra. - To wszystko zależy od szczegółowego rozplanowania tej inwestycji. Ale sądzę, że tak jak obiecał dotrzyma słowa - zapewnił. I dodał, że sztab przedstawił konkretne projekty III i IV linii metra. – Nie możemy mówić, że to jest forma szantażu. To nie jest szantaż, tylko zwykła deklaracja - upierał się Ozdoba.
Z tymi słowami zdecydowanie nie zgodził się Paweł Rabiej. - Wasz sposób mówienia o finansowaniu inwestycji rządowych w Warszawie jest śmieszny i niepoważny. I trzeba to powiedzieć otwarcie. Mam nadzieję, że warszawiacy mu nie ulegną. Słyszymy to w poszczególnych miastach, że tylko prezydenci z partii rządzącej, jeśli wygrają wybory będą, mieli finansowanie rządowe. Nie możemy ulec tego rodzaju myśleniu. To ordynarny szantaż - podsumował.
"Nie wierzę, żeby warszawiacy dali się zastraszyć"
W pierwszej części programu do obietnic rządowego dofinansowania do budowy mostów i słów Piotra Guziała odniósł się były wicepremier i minister finansów w rządzie koalicji PO-PSL Jacek Rostowski.
- Na pewno jest to szantaż polityczny. W dodatku pusty, bo pieniądze które są zabezpieczone w budżecie dla samorządów, dla całego kraju to całe 400 milionów złotych. Część, którą dostałaby Warszawa to zaledwie ułamek - ocenił polityk.
- Nie wierzę, żeby warszawiacy dali się zastraszyć w taki bezczelny, arogancki i gangsterski sposób - dodał.
kk/mś