Grzegorz Przemyk zmarł 33 lat temu po pobiciu przez milicjantów. 17 maja, w rocznicę jego urodzin, została odsłonięta pamiątkowa tablica poświęcona tragicznie zmarłemu maturzyście.
Pamiątkową tablicę zamontowano na ścianie bloku przy ul. Zgoda 13, gdzie Grzegorz Przemyk mieszkał. Przygotowała ją Spółdzielnia Mieszkaniowa Centrum 1. - Przykro mi, że tak długo trzeba było czekać na tę uroczystość - mówi przedstawiciel spółdzielni Marcin Wawrzyniak.
Treść na pamiątkowej tablicy przypomina, że Przemyk był synem Barbary Sadowskiej, opozycyjnej poetki. Chłopak, a raczej "dojrzały poeta", jak określa go jego szkolny kolega Igor Bieliński, zmarł 14 maja 1983 r. Dwa dni po tym, jak na komisariacie przy Jezuickiej skatowali go milicjanci. Grzegorz wcześniej na Starówce świętował maturę. Nie miał przy sobie dokumentów, dlatego został zabrany przez MO.
17 maja 1983 r. skończyłby 19 lat.
Na jego pogrzeb przyszyły tłum. To była wielka antykomunistyczna manifestacja.
Trzy lata temu senat jednogłośnie przyjął uchwałę, w której oddał hołd Grzegorzowi Przemykowi w 30. rocznicę jego śmierci. Potępiono w niej "sprawców oraz inicjatorów tego politycznego mordu".
ms/sk