Przesunąć, a może zabudować. Pomysły inwestora na Syreni Śpiew

Co dalej z budynkiem?
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Inwestor, do którego należy pawilon z klubem "Syreni Śpiew" nie mówi już wprost o jego rozbiórce. Zastanawia się nad przeniesieniem lub obudowaniem modernistycznego budynku. Zapowiada za to, że do sądu skieruje sprawę przeciwko stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze, które umieściło firmę na Warszawskiej Mapie Reprywatyzacji.

Budynek przy ul. Szarej 10a dopiero co został wpisany do gminnej ewidencji zabytków, ale wcześniej inwestor – firma Radius – złożyła wniosek o pozwolenie na rozbiórkę. A stołeczny konserwator zabytków będzie teraz opiniował wszelkie plany dotyczące pawilonu. Zapytaliśmy inwestora, co teraz zamierza zrobić. Na razie jednak przekonuje, że nie został nawet powiadomiony o wpisie do ewidencji zabytków.

Przesunąć, wkomponować...

- Nie mam takiej informacji, nie zostaliśmy o tym powiadomieni. Nie dotarło do nas żadne pismo informujące, że taki wpis się dokonał. Dowiadujemy się o tym z mediów – mówi Wojciech Gwardys z Radius Projekt.

Ale zaraz dodaje, że firma jest otwarta na dialog.

- Będziemy proponowali jakieś rozwiązania, być może jego przesunięcie, być może wkomponowanie w obiekt, który ma tu powstać. Ale najpierw muszę otrzymać dokument od konserwatora, jakie kroki, jakie decyzje podjął – zaznacza Gwardys.

Na razie nie ma konkretnego pomysłu, gdzie budynek można by przenieść, ani jak ewentualnie miałby zostać wkomponowany w nowy. Na szczegółowe rozwiązania i propozycje trzeba poczekać.

Jak już pisaliśmy, inwestor planuje w miejscu pawilonu z klubem "Syreni Śpiew", w parku Rydza-Śmigłego apartamentowiec z basenem, siłownią i spa. Deweloper pokazał wizualizację i zapowiedział, że budowa może rozpocząć się już w 2017 roku.

- Ta działka, którą kupiliśmy w 2011 roku od samego początku była przeznaczona do tego, żeby postawić tutaj apartamentowiec. Wówczas mazowiecki konserwator zabytków ani miejski nie zgłaszali sprzeciwów. Pytaliśmy, czy są tym obiektem zainteresowani, wówczas takiego zainteresowania nie wykazali – twierdzi Gwardys.

I tłumaczy, dlaczego w ogóle firma złożyła wniosek o pozwolenie na rozbiórkę. - To miało sprowokować dyskusję na temat decyzyjności obiegu dokumentów. Dowiedzieliśmy się z prasy o wpisie do ewidencji. Uważamy, że jako pierwsi powinniśmy się o tym dowiedzieć. Tym bardziej, że jesteśmy w trakcie uzyskiwania wszelkich niezbędnych dokumentów do rozpoczęcia tej budowy – mówi przedstawiciel firmy.

Zapowiada też, że chce prowadzić rozmowy z miastem na temat przyszłości tego miejsca.

Pozew za mapę

Z drugiej strony planuje skierować do sądu sprawę przeciwko stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze. Jego członkowie protestowali przeciwko rozbiórce modernistycznego pawilonu. Umieścili również grupę Radius na Warszawskiej Mapie Reprywatyzacji (przedstawia sieć powiązań personalnych i historie kontrowersyjnych zwrotów stołecznych nieruchomości - kamienic oraz działek).

- Wezwaliśmy Miasto Jest Nasze i Jana Śpiewaka do zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Myślę, że sprawa skończy się w sądzie – mówi Gwardys. – Główny zarzut, jaki Miasto Jest Nasze wysunęło w naszą stronę, dotyczy udziału w reprywatyzacji, w której żadna z naszych spółek nie uczestniczyła. Jak również nieczystych powiązań mafijnych, których nie mamy. Chcemy, żeby te informacje zostały sprostowane i zniknęły z przestrzeni publicznej – dodaje.

O pozwie przciwko MJN

ran/mś

Czytaj także: