Wiceminister Jaki, pytany przez dziennikarzy, czy zostanie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Warszawy, odpowiedział wymijająco. Przyznał, że został jeszcze rok do wyborów samorządowych. Dopytywany, czy podjął już jakąś wewnętrzną decyzję odpowiedział, że wciąż ma wątpliwości.
- W Ministerstwie Sprawiedliwości mam bardzo dużo możliwości do zmiany rzeczywistości. Mam wiele pomysłów na nowe ustawy i w tym sensie rzeczywiście jest to trudna decyzja, czy starać się w ogóle o to, żebym był nominowany do walki o Warszawę - powiedział Jaki.
Dopytywany, czy ktoś namawia go do kandydowania, wiceminister odparł, że tego typu rozmów nie może na razie zdradzać.
- Natomiast są pewnie zwolennicy i przeciwnicy mojej kandydatury, jak to już w życiu bywa - stwierdził. - Pokazały się do tej pory trzy sondaże i w dwóch sondażach wygrywam wybory w pierwszej turze, dlatego w tym sensie jest to optymistyczne - dodał.
Jaki: wszyscy przeciwko Platformie
Pytany, czy jego zdaniem opozycja będzie się jednoczyć przeciwko jego kandydaturze i czy kandydatura marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego budziłaby mniej emocji, Jaki ocenił, że może zdarzyć się odwrotny mechanizm niż oczekiwany przez Platformę. - To znaczy w drugiej turze będzie tak, że wszyscy będą przeciwko Platformie - przekonywał.
Nie szczędził też krytyki kandydatowi tej partii Rafałowi Trzaskowskiemu. - Szkoda, że w kampanii na razie mówi głównie o sobie, a nie o Warszawie - przyznał.
Trzaskowski: program za kilka miesięcy
Tymczasem Trzaskowski w środowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" poinformował, że jego program dla Warszawy ma być gotowy za kilka miesięcy. Zadeklarował, że będzie pisany "w konsultacjach, razem z mieszkańcami".
Pytany o kwestie pomników smoleńskich, odpowiedział, że chciałby, aby warszawiacy sami o nich zdecydowali w referendum. - Osobiście uważam, że pomnik na Powązkach wystarczy. Nie chciałbym, żeby w całej stolicy były stawiane pomniki Lecha Kaczyńskiego. I nie chodzi o Lecha Kaczyńskiego, którego szanowałem. Chodzi o wizję tego miasta - stwierdził.
Był tez pytany o Tęczę na placu Zbawiciela. - Chciałbym, żeby ona tam wróciła. Była fajnym, pozytywnym symbolem i urozmaicała stolicę - odparł.
Trzaskowski odniósł się także do pytania, z kim z PiS wolałby konkurować - Patrykiem Jakim czy Stanisławem Karczewskim. - Trzeba szanować wszystkich konkurentów, ale wydaje mi się, że żaden hunwejbin PiS nie powinien rządzić naszym miastem. Taktyka PiS jest jasna: marszałek Karczewski będzie statecznym kandydatem, który się nie unosi, a Patryk Jaki gryzącym szeryfem - powiedział dziennikowi.
PAP/kw/b