- Jest w ogóle nieakceptowalna - tak o propozycji, jaką Patryk Jaki złożył Hannie Gronkiewicz-Waltz mówi jej rzecznik prasowy. Dodaje, że stanowisko wiceministra jest elementem politycznej gry i próbą szantażu prezydent stolicy.
W środowym programie "Jeden na Jeden" na TVN24 Patryk Jaki zaproponował, że nie będzie wzywał prezydent miasta na kilka najbliższych posiedzeń komisji weryfikacyjnej w charakterze strony, pod warunkiem że Hanna Gronkiewicz-Waltz stawi się na przesłuchanie dotyczące Noakowskiego 16 (w grudniu) jako świadek.
- Jest to propozycja w ogóle nieakceptowalna z punktu widzenia postępowania administracyjnego i przepisów prawa. Być może ma ona jakiś charakter polityczny - stwierdził w rozmowie z TVN24 Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. - To próba szantażu i wpłynięcia na organ, jakim jest prezydent miasta - dodał.
Rzecznik nie ukrywa też, że jest zaskoczony propozycją przewodniczącego Jakiego. Podkreśla, że w działaniu organu jakim jest komisja weryfikacyjna "nie ma miejsca na dowolność". - Są jasno pokazane przepisy, na podstawie których komisja ma działać - argumentuje. - Pan minister niespecjalnie wie, jak organ ma funkcjonować. Nie ma możliwości, aby według widzimisię jednego członka komisji można było karać lub nie - dodaje stanowczo.
"Ratusz współpracuje z komisją"
Milczarczyk przypomina również, że wszystkie nałożone dotychczas grzywny na prezydent stolicy zostały zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, gdyż - według szefowej ratusza - są bezzasadne.
W rozmowie z reporterką TVN24 zwraca też uwagę, że urząd miasta stale "współpracuje z komisją weryfikacyjną". - Przekazujemy wszelkie informacje, zestawienia i dokumenty. Wysłaliśmy do komisji ponad 200 pism. Przekazaliśmy dwie olbrzymie szafy dokumentów i segregatorów z dokumentacją poszczególnych spraw. Na miejscu są też nasi przedstawiciele i przedstawiciele, którzy służą wszelkimi informacjami - wylicza rzecznik.
kw/mś