Prezydent Andrzej Duda złożył we wtorek, w 73. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, wieniec przed Pomnikiem Ofiar Rzezi Woli. Rzeź Woli uznawana jest za jedną z największych zbrodni na polskiej ludności podczas II wojny światowej.
Prezydent złożył winiec biało-czerwonych kwiatów, towarzyszący mu harcerze zapalili przed pomnikiem u zbiegu ul. Leszno i al. Solidarności znicze.
73 lata temu, 1 sierpnia 1944 r., na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" w Warszawie wybuchło powstanie.
"Każdego mieszkańca należy zabić"
W reakcji Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydał 1 sierpnia 1944 r. rozkaz brzmiący: "Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy".
Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. Tylko 5 sierpnia w wyniku masowych egzekucji mieszkańców Woli zginęło ok. 20 tys. ludzi.
"Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci" – pisał brytyjski historyk prof. Norman Davies w "Powstaniu ’44".
Kilkadziesiąt tysięcy ofiar
W kilkudniowych egzekucjach na Woli zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców tej dzielnicy Warszawy (w sumie w czasie powstania warszawskiego zginęło ok. 150 tys. osób cywilnych - mieszkańców stolicy). Zabijanie na dużą skalę zakończyło się 7 sierpnia, ale w mniejszym stopniu trwało aż do 12 sierpnia.
Rano gościem TVN24 był Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego:
Rozmowa z Janem Ołdakowskim
Rozmowa z Janem Ołdakowskim
PAP/b