Niepokojąca sytuacja w gimnazjum przy Wokalnej. Urzędnicy zdecydowali, że w przyszłym roku szkolnym, zamiast trzech klas pierwszych o profilu terapeutycznym, będzie tylko jedna, ogólna. Powód: formalności. Urzędnicy zorientowali się, że program placówki, która od lat pomaga dzieciom, wykracza poza system edukacji. Rodzice alarmują: takie miejsce jest potrzebne, bo dzieci, które tu się uczą (i leczą), w zwykłych klasach będą "tymi gorszymi".
O decyzji dotyczącej naboru na przyszły rok szkolny rodzice dowiedzieli się na comiesięcznym zebraniu z wychowawcami klas.
- Poinformowano nas, że od nowego roku szkolnego 2015/16 ma być prowadzony nabór tylko do jednej klasy i to na dodatek ogólnodostępnej - mówi nam Ewa Wilińska, mama jednego z uczniów.
Urzędnicy decyzję o wstrzymaniu naboru tłumaczą przepisami.
- Zgodnie z informacjami, jakie mamy z Biura Edukacji, nie ma w systemie oświaty placówki pod nazwą "gimnazjum terapeutyczne". Zadziałały względy formalne, dlatego podjęliśmy decyzję o naborze tylko do klasy ogólnej - tłumaczy w rozmowie tvnwarszawa.pl Robert Kempa, burmistrz dzielnicy Ursynów, która zarządza szkołą.
Coś więcej niż "placówka"
Tymczasem to jedyne takie gimnazjum w stolicy. Dla urzędników "placówka terapeutyczna", dla dzieciaków i ich rodziców - drugi dom. I jedyne miejsce, w którym mają szansę na przezwyciężenie trudności edukacyjnych i społecznych. Uczą się tu dzieci z dysfunkcjami analizatorów korowych, nadpobudliwością psychoruchową, problemami emocjonalnymi i zdrowotnymi. W innych szkołach "nieprzystosowane", "sprawiające trudności wychowawcze", tu czują się bezpieczne i zaakceptowane takie, jakimi są.
Oddziały terapeutyczne są niewielkie, w dziewięciu klasach jest w sumie 130 dzieci. Kadra prowadzi dla nich zajęcia terapeutyczne, stymulujące, wyrównawcze, korekcyjno-kompensacyjne (reedukacja dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii). Jednak - jak podkreślają rodzice - w szkole najważniejsza jest życzliwa atmosfera i poczucie bezpieczeństwa, jakie uczniowie tam dostają.
- Moje dziecko ma dysleksję, dysgrafię i dysortografię. Na nasze szczęście wszystkie "dys" mają stopień umiarkowany, ale mimo orzeczenia z poradni w zwykłym gimnazjum uważano mojego syna za lenia i nieuka. Wszystko zmieniło się, gdy trafił do gimnazjum na Wokalnej. W tej szkole jest inaczej, syn uczy się i rozwija - tłumaczy mama Jakuba.
Likwidacja? Niewykluczona Niektórzy rodzice uważają, że wstrzymanie naboru do klas terapeutycznych to sposób dzielnicy na "wygaszenie" szkoły, zmniejszenie jej atrakcyjności i wartości edukacyjnej, a w konsekwencji droga - do całkowitej likwidacji. Dzielnica nie potwierdza tych obaw, ale też ich nie rozwiewa. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka szkołę przy Wokalnej. Pod uwagę brane są różne scenariusze, a to oznacza, że możliwa jest też całkowita likwidacja. Na konkretne decyzje trzeba będzie jeszcze poczekać. - Jakiekolwiek będziemy podejmować najwcześniej jesienią. Rozpoczęliśmy właśnie dyskusję na temat przyszłości ursynowskiej oświaty. Zaczęliśmy od dyrektorów szkół, będziemy spotykać się z nauczycielami i rozmawiać na temat tego, jak ma wyglądać ursynowska edukacja, nie za rok, ale za kilka lat - mówi Robert Kempa. Uspokaja jednak rodziców obecnych wychowanków szkoły: - Gimnazjum funkcjonuje i będzie funkcjonowało dalej. Wszystkie dzieci, które rozpoczęły w nim naukę, na pewno dokończą w nim swoją edukację - zapewnia."W niszy systemu" Te dzieci ukończą szkołę, ale co z kolejnymi? Rodzice zwracają uwagę na braki w systemie edukacji. - Dla naszych dzieci nigdzie nie ma miejsca. Są w niszy całego systemu. Giną w szkołach powszechnych, bo nikt się nimi odpowiednio nie zajmuje, a żadna szkoła specjalna ich nie przyjmie, bo mają za wysoki iloraz inteligencji - podkreśla Zuzanna Litwin, mama uczennicy II klasy. Urzędnicy przekonują z kolei, że oddzielanie tych dzieci wcale nie jest dla nich dobrym rozwiązaniem.- Ideą jest, żeby mieszać różne typy klas, żeby uczniowie mogli wzajemnie czerpać od siebie doświadczenia - przekonuje Kempa.
- Urzędnicy nie zdają sobie sprawy z tego, jak potrzebna jest ta placówka - podsumowuje Paulina Fedorowicz z Rady Rodziców.
kś/r/lulu