"Panowie co to jest? To są rozpylacze? Gazem łzawiącym będziecie nas traktować?" - słychać na nagraniu zamieszczonym na Facebooku posłanki Joanny Muchy. Przed tym, że policja może użyć gazu ze sceny ostrzegał również Piotr Wieczorek, koordynator KOD na Mazowszu.
Policja dementuje
- Pragnę tę wypowiedź zdementować, bo jest nieprawdziwa i może wprowadzać w błąd. Policjanci nie zakładają masek gazowych i nie zamierzają używać gazu. Nie ma planów użycia gazu, bo nie ma go w stosunku do kogo używać. Mamy do czynienia z pokojową manifestacją, z uczestnikami zgromadzenia, którzy nie łamią w tym momencie prawa - zapewniał Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
W rozmowie z prezenterką TVN24 mówił również, że liczba uczestników sukcesywnie się zmniejsza, natomiast przebieg manifestacji jest spokojny. - Od momentu, kiedy zgromadzeni wyruszali sprzed Pałacu Prezydenckiego do teraz nie odnotowaliśmy żadnych incydentów - mówił. Precyzował, że w kulminacyjnym momencie przed Sejmem mogło być ok 3 tys. osób.
Do Warszawy skierowano około 500 policjantów z innych garnizonów. - Posiłki są gwarancją tego, żebyśmy mogli realizować swoje działania w dniu jutrzejszym. Ponieważ zgromadzenia, które mają miejsce na terenie Warszawy, to zgromadzenia spontaniczne, nie były wcześniej rejestrowane w urzędzie miasta, nie mieliśmy pełnej wiedzy o tym, co będzie się działo, więc nie mogliśmy rozplanować swoich sił - komentował.
Podkreślił też, że stołeczni policjanci muszą wypocząć i przygotować się między innymi do służby podczas zabezpieczenia niedzielnego meczu Legii przy ulicy Łazienkowskiej.
Zmiany dla dziennikarzy
Ten protest to kontynuacja piątkowych manifestacji. Zaczęło się od tego, że 16 grudnia grupa posłów opozycji zablokowała mównicę sejmową, po tym, gdy marszałek Marek Kuchciński wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę w trakcie debaty nad projektem budżetu. Posłowie opozycji sprzeciwiają się planom zmiany organizacji pracy dziennikarzy w Sejmie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TVN24.PL
W piątek teren wokół parlamentu zabezpieczało kilkuset funkcjonariuszy, gdzie odbywał się protest zorganizowany przez KOD. Według informacji ratusza, zjawiło się ponad dwa tysiące osób. Gdy w nocy z parlamentu wyjeżdżali premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński, część protestujących chciała zablokować przejazd aut. Interweniowała policja. CZYTAJ O OSTATNICH PROTESTACH PRZY SEJMIE.
kz/gp