Trwa wyjaśnianie przyczyn wypadku, do którego w środę rano doszło w Al. Jerozolimskich. W zdarzeniu rannych zostało 15 osób. Czytaj więcej.
– Mamy nagranie zdarzenia z monitoringu. Będziemy je analizować – potwierdził w rozmowie z tvnwarszawa.pl Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, policjanci przesłuchali także 70-letniego mężczyznę, który był na miejscu zdarzenia. - Został on przewieziony na komendę, gdzie złożył zeznania w charakterze świadka. Po tym został zwolniony do domu – mówi kom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Jak już wcześniej informowaliśmy, jedna z zakładanych hipotez mówiła, że ktoś mógł wtargnąć na tory, co spowodowało gwałtowne hamowanie jednego z tramwajów i finalnie zderzenie dwóch składów. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, świadkowe na miejscu zdarzenia opowiadali, że na torowisku tuż przed zdarzeniem stał starszy mężczyzna.
"Nie powinno tam nikogo być"
Policja tej wersji na razie nie potwierdza. – Jest pewne, że w tym miejscu nie powinno nikogo być, nie ma tam przejścia dla pieszych. Jeśli ktoś się tam znalazł, to przechodził przez jednię w niedozwolonym miejscu – podkreśla Szumiata.
Policja nie chce też ujawnić, czy przesłuchany mężczyzna może być prawdopodobnym sprawcą zdarzenia. – Nie podajemy treści wyjaśnień mężczyzny. Policjanci będą ustalać okoliczności zdarzenia i szukać jego przyczyny. Najprawdopodobniej, ze względu na jego skalę, zostanie w tej sprawie wszczęte śledztwo prokuratorskie – wyjaśnia Szumiata.
Jak dodaje, może chodzić nawet o katastrofę w ruchu lądowym. – O tym zdecyduje gospodarz postępowania, czyli prokuratura – mówi policjant.
Policja planuje przesłuchać także kolejnych świadków – motorniczych i pasażerów tramwajów.
Robert Szumiata o wypadku
jk/jb/sk
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl