- Nie ulega wątpliwości, że działacze Krytyki Politycznej popełnili błąd - ocenił w radiu TOK FM Bogdan Zdrojewski, minister Kultury. Przyznał, że redakcja dała radnym PiS mocny pretekst w walce o usunięcie jej z lokalu przy Nowym Świecie.
Minister odniósł się do wydarzeń z 11 listopada.
Krytyka Polityczna była jednym ze współorganizatorów Kolorowej Niepodległej - manifestacji, która chciała zablować organizowany tego dnia w Warszawie Marsz Niepodległości. Kilka godzin przed jego rozpoczęciem około 100 niemieckich lewaków najpierw starło się z grupą polskich narodowców. Kiedy zaczęła rozdzielać ich policja, Niemcy zaatakowali funkcjonariuszy.
Potem, uciekając przed policjantami, zabarykadowali się w kawiarni "Nowy Wspaniały Świat" - lokalu Krytyki Politycznej. Po wezwaniu posiłków, policja wyprowadziła lewackich bojówkarzy z lokalu, zostali zatrzymani. W "Nowym Wspaniałym Świecie" znaleziono wtedy m.in. kastety, pałki i pojemniki z gazem.
"Traktowali adres jak swój"
Redakcja Krytyki konsekwentnie zaprzecza, by niemieccy lewacy zjechali do Warszawy na jej zaproszenie. Minister Zdrojewski zwaca jednak uwagę: - Zapraszanie na takie przedsięwzięcia buduje odpowiedzialność. I ta odpowiedzialność wymknęła się spod kontroli. Nie ma wątpliwości, że adres lokalu był znany i traktowany jak swój, bez względu na intencje organizatorów.
Równocześnie minister zastrzegł jednak, że nie widzi podstaw do tego by redakcji Krytyki odbierać dotację lub wyrzucać ją z lokalu przy Nowym Świecie. Tego ostatniego domagają się od miasta radni PiS.
ran