Zgodnie z postanowieniem Komisji Europejskiej tzw. "pigułki dzień po" mogą być w Polsce sprzedawane bez recepty. Jak ma się teoria do praktyki postanowiliśmy sprawdzić w kilku warszawskich aptekach.
Komisja Europejska zezwoliła, aby awaryjne środki antykoncepcyjne, tzw. "pigułki dzień po" były dostępne w krajach Unii Europejskiej bez recepty. Jak poinformowano, ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu u siebie bez recepty należeć będzie do władz krajów członkowskich. Polskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało jednak, że w kraju pigułki będzie można sprzedawać bez recepty, bo odbiorcą decyzji KE jest firma wprowadzająca lek na rynek, a rząd polski ani resort zdrowia nie są stroną w sprawie.
"Dostępna, ale na receptę"
Warszawscy farmaceuci o sprawie mówią raczej niechętnie albo wcale. - Właściciel zabronił nam komentowania tej sprawy. Pacjentom udzielamy informacji, mediom nie - usłyszeliśmy w jednej z nich.
W sześciu na siedem aptek, które odwiedziliśmy z kamerą tabletka była dostępna "od ręki", ale na receptę. Dlaczego? Jak tłumaczyli pracownicy pozycja jest tak zarejestrowana w bazie leków.
- Lek jest, ale na receptę. U nas jest zawsze dostępny i musi być, bo wokół jest dużo akademików. Tu jest dużo młodzieży i studentów, właściwie nie ma dnia, żeby się nie sprzedała ta tabletka - tłumaczył pracownik jednej z aptek w Śródmieściu.
Wszyscy aptekarze przekonywali, że póki nie zmieni się kwalifikacja leku w bazie, nie mogą go sprzedawać bez recepty.
Z aktualizacją danych nie zdążył też producent środka. Według informacji zawartych na ulotce i opakowaniu pigułka może być sprzedawana jedynie na receptę, po wcześniejszej wizycie u lekarza.
Sprzedać 12-latce?
Farmaceuci, z którymi rozmawialiśmy przyznali, że problematyczna będzie sytuacja, gdy po środek zgłosi się osoba nieletnia.
- Jeżeli nie będzie recepty, to tylko osoba zainteresowana podejmuje decyzję, czy kupić ten lek, czy nie - powiedział jeden z nich. Dopytujemy co jeśli po tabletkę zgłosi się np. 12-latka? - Dzieciom nie sprzedajemy. Musi być osoba dorosła. Podejrzewam, że będziemy oceniać wizualnie, a jeśli będą wątpliwości, będziemy pytać o dowód. Ta tabletka nie jest bez znaczenia na układ hormonalny - odpowiedział nasz rozmówca.
Mogą ograniczyć dostęp
Choć Ministerstwo Zdrowia stwierdziło, że "nie jest stroną w sprawie", to premier Ewa Kopacz przyznała, że trwają prace legislacyjne nad gwarancjami bezpieczeństwa dla pacjentek oraz ograniczeniem dostępności pigułki dla nieletnich.
Kopacz zapowiedziała, że MZ wraz z Rządowym Centrum Legislacji wypracuje "wszelkiego rodzaju zabezpieczenia prawne", które będą dawały gwarancję bezpieczeństwa pacjentkom, oraz które ograniczą dostępność "pigułki dzień po", by nie mogły kupować jej 10- czy 13-latki.
Na uwagę, że są różne opinie lekarskie dot. tego, czy pigułka ta jest bezpieczna dla pacjentek, odpowiedziała: "Na pewno skoro została dopuszczona do sprzedaży w Europie, musiała przejść wszystkie procedury".
Kościół jest przeciw
Według katolickich ekspertów "pigułka dzień po" jest preparatem bardzo inwazyjnym i niebezpiecznym dla rozwoju psychoseksualnego osób niepełnoletnich, dlatego obowiązkiem rodziców jest sprzeciw wobec dopuszczenia jej do swobodnego obrotu. Obowiązek ten - ich zdaniem - spoczywa także na politykach, którzy są katolikami.
DYSKUSJA MAŁGORZATY TERLIKOWSKIEJ I RENATY DANCEWICZ W "TAK JEST"
SOLIDARNA POLSKA KONTRA MINISTERSTWO ZDROWIA. DYSKUSJA W TVN 24
Jak to działa?
EllaOne to produkt antykoncepcyjny zawierający octan uliprystalu, przeznaczony do stosowania w przypadkach nagłych, aby zapobiec ciąży po odbyciu stosunku płciowego bez zabezpieczenia lub w przypadku, gdy zastosowana metoda antykoncepcji zawiodła. Środek został dopuszczony do obrotu w UE w 2009 r.
Substancja czynna preparatu łączy się z receptorami progesteronu - hormonu, który wpływa na wystąpienie owulacji i przygotowanie wyściółki macicy do przyjęcia zapłodnionej komórki jajowej. Działając na receptory progesteronowe preparat zapobiega ciąży, głównie zapobiegając owulacji lub opóźniając ją.
PAP/kś/b