Park Natoliński i znajdujące się na jego terenie Kolegium Europejskie należą do dzielnicy Wilanów. Radny z Ursynowa chce to zmienić. W piśmie do władz Warszawy apeluje o poprawienie granicy między dzielnicami tak, aby uczelnię włączyć do Ursynowa.
– Kolegium Europejskie znajdujące się na terenie parku w Natolinie powinno należeć do Ursynowa – przekonuje radny tej dzielnicy Paweł Lenarczyk (Nasz Ursynów). – Wynika to wprost z ustawy warszawskiej z 1994 roku. Tam jest wyraźnie napisane, że granica między naszą dzielnicą a Wilanowem przechodzi wzdłuż północnej, zachodniej i południowej granicy rezerwatu natolińskiego – dodaje.
Nowa ustawa warszawska z 2002 roku nie zmieniła w żaden sposób tej granicy, dlatego radny Lenarczyk dziwi się, dlaczego granice są poprowadzone inaczej i przez lata nikt tego nie próbował tego zmienić. - W jakiś niewyjaśniony sposób ktoś poprowadził granicę między naszymi dzielnicami wzdłuż ulicy Nowoursynowskiej. Przez to Kolegium Europejskie trafiło do Wilanowa – mówi.
Radny chce zatem przywrócić stan prawny i sprawić, aby międzynarodowa uczelnia w Natolinie należała do jego dzielnicy. Napisał w tej sprawie interpelację do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Sąsiaduje z Ursynowem
Oprócz uporządkowania stanu prawnego, dobrym argumentem "za" przywróceniem parku do Ursynowa jest sama nazwa uczelni, która działa na tym terenie. Jest to Kolegium Europejskie w Natolinie, a Natolin to nic innego jak nazwa rejonu dzielnicy Ursynów (między Imielinem a Kabatami) i stacji metra na Ursynowie.
"Teren kolegium przylega do ursynowskiego osiedla Natolin, studenci korzystają ze stacji metra Natolin i komunikacji miejskiej łączącej Ursynów z centrum Warszawy. Od strony Ursynowa jest także główne wejście i dojazd do uczelni" – przekonuje radny Lenarczyk.
- Chodzi także o prestiż. To bardzo dobra uczelnia, więc to normalne, że chcielibyśmy, aby należała do naszej dzielnicy - dodaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl
Podkreśla też, że to urząd dzielnicy Ursynów (a nie Wilanów) od lat organizuje spacery po Parku Natolińskim. W całości ponosi też ich koszty. Wycieczki organizowane są w weekendy, od maja do września i cieszą się dużym zainteresowaniem mieszkańców.
Mimo to, jak zauważa radny, ewentualne korzyści finansowe płynące z tego terenu (na przykład podatek od nieruchomości) zasila budżet Wilanowa. "Jak można się domyśleć, taki podatek to kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie" – pisze radny.
Apel Pawła Lenarczyk czeka na rozpatrzenie przez władze Warszawy.
Mieszkańcy chcą otwarcia parku
Równocześnie, cały czas trwa batalia części mieszkańców Ursynowa o otwarcie Parku Natolińskiego. Obecnie, oprócz wycieczek organizowanych w sezonie wakacyjnym, nie mają tam wstępu. Chcą to zmienić. Zbierają podpisy pod petycją do ministra skarbu, który jest właścicielem tego terenu.
"Od czasu zakończenia II wojny światowej, władze stalinowskie zamknęły park dla mieszkańców, a polityka ograniczonego dostępu jest kontynuowana do dziś, co może budzić zdumienie i nie znajduje żadnego uzasadnienia" – oburzają się podpisani pod apelem.
Władze uczelni, która działa na terenie parku przekonują, że całkowite otwarcie tego terenu jest niemożliwe. – Myślę, że większość mieszkańców nie zdaje sobie sprawy z ograniczeń, które stwarzają przepisy. Ponad 95 proc. tego terenu to rezerwat objęty ochroną prawną – tłumaczy Grzegorz Tkaczyk, wicedyrektor Centrum Europejskiego Natolin.
Na swobodne otwarcie rezerwatu nie zgadza się też Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Nie oznacza to jednak, że petycja mieszkańców trafi do kosza. - Petycja ma sens, o ile skłoni dzielnicę Ursynów do porozumienia z nami. Możliwe są na przykład dodatkowe wycieczki do parku pod warunkiem, że ktoś pokryje ich koszty. Jesteśmy otwarci na rozmowy – informował Grzegorz Tkaczyk.
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa