"Mieszkamy w stolicy, a nie mamy parku" - irytuje się pani Weronika, mieszkanka Białołęki. Postanawia to zmienić i zielony zakątek proponuje w ramach budżetu obywatelskiego. Wybiera nieużytkowaną działkę na Brzezinach, będącą w rękach miasta. Dzielnica na park w tym miejscu nie wyraża jednak zgody.
"Park odpoczynku" - tak nazywa się projekt, który pani Weronika złożyła w tegorocznym budżecie partycypacyjnym. Zaproponowała, by powstał między ulicami Echa Leśne a Zbyszka z Bogdańca i stanowił miejsce do wypoczynku, sportu oraz rekreacji. Wyposażony miałby zostać w ścieżki dla biegaczy i rowerzystów, ale też w ławki i kosze na śmieci. "Działka powinna być oświetlona parkowymi latarniami solarnymi i wzbogacona o około 60 drzew: 50 liściastych i 10 sosen" - wylicza w opisie projektu jego autorka.
Pomysł odrzucony przez urzędników
Mieszkanka przekonuje, że w okolicy nie ma warunków do spacerowania - chodniki są wąskie, pobocza niebezpieczne, a parków brak. W budżecie partycypacyjnym zobaczyła szansę na zmianę. Projekt został jednak zweryfikowany negatywnie przez urzędników z Białołęki. Odrzucił go też dzielnicowy zespół do spraw budżetu partycypacyjnego. Za mieszkanką wstawili się aktywiści ze stowarzyszenia Razem dla Białołęki, którzy postanowili nagłośnić problem. "W MPZP [planie zagospodarowania - red.] są zapisy, które pozwoliłyby na realizację takiego projektu. Niestety, właścicielem działki, na której zlokalizowano projekt jest miasto stołeczne Warszawa. Grunt ten włodarze zaplanowali do sprzedaży. Mieszkańcy są zbulwersowani, zapowiadają protesty i zbierają podpisy pod petycją, w której wyrażą swój sprzeciw" - napisali w wydanym oświadczeniu.
"Nie ma decyzji o sprzedaży"
Emocje stara się studzić rzeczniczka urzędu dzielnicy Marzena Gawkowska. Potwierdza, że projekt pani Weroniki został zweryfikowany negatywnie. Zapewnia jednak, że "ostateczna decyzja co do sprzedaży działki nie zapadła". - Nieruchomość została wpisana do wstępnego planu sprzedaży na 2019 rok wyłącznie po to, by wykazać możliwość realizacji limitów dochodów majątkowych dla dzielnicy. Jeśli uzyskamy zgodę ze strony władz miasta stołecznego Warszawy na zmniejszenie owych limitów, działki nie trzeba będzie sprzedawać - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl Gawkowska. O jakich limitach mowa? Każda dzielnica ma za zadanie zrealizować pewne dochody majątkowe w skali roku. Wysokość tych dochodów (czyli właśnie wspomniane limity) są - jak przekonuje rzeczniczka - narzucone odgórnie przez ratusz. Zapowiada więc, że w najbliższych dniach władze Białołęki zwrócą się do miasta z prośbą o ich zmniejszenie. Istnieje więc możliwość, że działkę na Brzezinach uda się uratować. Czy w takim wypadku udałoby się stworzyć również proponowany przez mieszkankę park? Odpowiedź brzmi: nie. Urzędnicy mają wobec tego terenu inne plany. Przekonują, że działka mogłaby służyć jako "rezerwowa" do wymiany na inną nieruchomość - na przykład taką, na której można by zbudować nową szkołę lub przedszkole. - Musimy pamiętać, że na samorządzie ciąży pierwszoplanowy obowiązek zapewnienia swoim mieszkańcom miejsc w placówkach oświatowych. Analiza chłonności, wykonana na nasze zlecenie, pokazuje wyraźnie, że obszar centralnej i północnej części Zielonej Białołęki, może zamieszkać docelowo nawet do 80 tysięcy mieszkańców, z dużymi potrzebami m.in. w zakresie infrastruktury edukacyjnej - mówi Gawkowska. - Co prawda działka na Brzezinach ze względu na ograniczenia związane z kształtem oraz ograniczenia wynikające z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, bo jest przeznaczona pod niską zabudowę mieszkaniową, nie może zostać przeznaczona na realizację inwestycji oświatowej, ale planujemy pozostawić ją jako rezerwę, służącą w przyszłości do zamiany na inną nieruchomość, którą będzie można wykorzystać na budowę przedszkola lub szkoły - precyzuje.
Należy więc liczyć się z tym, że w przyszłości działka i tak przejdzie w prywatne ręce.
Petycja do władz miasta
Mieszkańcy nie składają broni i piszą petycję do burmistrz dzielnicy, prezydent Warszawy i Renaty Kuryłowicz z Zarządu Zieleni. "Niepokoi nas fakt, że przy stale rosnącej liczbie mieszkańców nie przewiduje się żadnych enklaw zieleni służących rekreacji i wypoczynkowi. W dzielnicy nie dąży się do zagospodarowania istniejącego potencjału zieleni, przy tym ignorując potrzeby mieszkańców w tym zakresie" - stwierdzają w liście. Przekonują, że wskazana działka na Brzezinach ma duży potencjał i należy go wykorzystać. "Apelujemy, aby niezależnie od tego, czy projekt zostanie zrealizowany w ramach budżetu partycypacyjnego, teren ten nie został sprzedany, tylko pozostał do dyspozycji mieszkańców z przeznaczeniem na cele rekreacyjne" - podsumowują.
kw/gp
Źródło zdjęcia głównego: Google Earth