Palma zniknie z ronda de Gaulle'a? "To jest dzieło sztuki, nie latarnia"

Palma zniknie z ronda w centrum?
Źródło: TVN24
Rondo de Gaulle'a ma zmienić się w skrzyżowanie - tak przynajmniej zakłada gotowy już projekt planu zagospodarowania. Jaki w takim razie los czeka słynną palmę, która od lat ozdabia to miejsce? Sprawdził to reporter programu "Polska i Świat" Łukasz Wieczorek.

Palma w stoi w stolicy już od 11 lat. - Każdy wie, o co chodzi, jak powiem pod palmą. Każdy wie, gdzie jest palma w Warszawie – mówi jeden z mieszkańców.

Miasto ma jednak gotowy projekt planu miejscowego, który zakłada, że rondo zastąpi skrzyżowanie. - W momencie, kiedy by to skrzyżowanie miało charakter prosty, no to element stojący po środku tego skrzyżowania byłby trudny do utrzymania – mówi Krzysztof Domaradzki, główny autor planu.

Ani ronda, ani palmy?

Oznacza to, że po przebudowie nie byłoby ani ronda, ani palmy. - Specjaliści od drogownictwa uznali, że skrzyżowanie pozwoli na bardziej płynny ruch i rzeczywiście ten projekt planu przewiduje, że palma zostanie przeniesiona, jako że na samym skrzyżowaniu jej nie będzie - mówi Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza.

Miasto zapewnia, że o przyszłość palmy zapyta mieszkańców, decyzję skonsultuje również z jej autorką. Ale palmę pierwszeństwa i tak będą dzierżyć radni miasta - to oni zadecydują ostatecznie o losach planu przestrzennego, a tym samym drzewa.

- Wszelkie pomysły na zmianę lokalizacji palmy, muszą być uzgodnione z jej autorką. To jest dzieło sztuki, a nie latarnia, którą urbaniści mogą sobie przesuwać w prawo albo w lewo – komentuje radny SLD Andrzej Golimont.

Co z tą palmą?

Autorka dzieła, działa teraz w Londynie. Jak mówi, ma wielkie nadzieje, że palma nie zniknie. - Palma jest początkiem Alej Jerozolimskich. Jest symbolicznym początkiem. Nie sądzę, że dałoby się ją przenieść. Nie wyobrażam sobie miejsca, które będzie równie mocne i wiele mówiące, jak to właśnie – mówi Joanna Rajkowska, autorka i właścicielka palmy.

Jaki los czeka drzewo? Ustalanie ostatecznego planu miejscowego może potrwać nawet kilka lat.

Łukasz Wieczorek/lata/ran

Czytaj także: