Dwa dni trwały poszukiwania mężczyzny, który na własną rękę, w środku nocy, wyszedł ze szpitala. Jego ciało znaleziono na dachu placówki.
Do zdarzenia doszło w szpitalu w Żyrardowie. W środę pracownicy wezwali policję, ponieważ na dachu zauważyli ciało. Na miejsce pojechał patrol.
- Funkcjonariusze pod nadzorem prokuratora wykonali oględziny miejsca – mówi Monika Helińska z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie, nie zdradzając przy tym szczegółów.
"Niefortunnie spadł"
Co się wydarzyło? Więcej zdradza Jacek Sawicki, prezes zarządu Centrum Zdrowia Mazowsza Zachodniego.
Jak tłumaczy, pacjent przebywający na Oddziale Chorób Wewnętrznych dwa dni wcześniej opuścił szpital na własną rękę.
- Około północy 1 lipca pielęgniarka zauważyła jego nieobecność – opisuje.
Pielęgniarka zawiadomiła policję, a ta patrole. - Prosząc, by funkcjonariusze zareagowali, gdyby widzieli kogoś w piżamie – mówi dalej.
Dopiero po dwóch dniach odnaleziono mężczyznę. Jego ciało zauważono w mało widocznym miejscu.
- Okazało się, że pacjent wychodził przez okno i niefortunnie spadł – mówi Jacek Sawicki.
Na miejscu pracowała też straż pożarna, która pomogła w ściągnięciu zwłok z dachu budynku.
kz
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock