Na torach kolejowych niedaleko Pomiechówka znaleziono dwa owczarki niemieckie. Jeden był martwy. Drugi - w ciężkim stanie - trzymał głowę na swym towarzyszu. Pies wymaga natychmiastowego leczenia. Jest pod opieką Fundacji Wzajemnie Pomocni.
Owczarki zostały znalezione w pobliżu stacji Brody Warszawskie w poniedziałek wieczorem.
"Tą trasą jeżdżą nie tylko pociągi podmiejskie, ale także Pendolino na Wybrzeże. Kolejarze mówili, że na tym odcinku torów szybkie pociągi osiągają ok. 160 km na godzinę. ... Jeden pies zginął na miejscu. Drugi czekał, aż ktoś ruszy się by mu pomóc, ponad 12 godzin" – czytamy na profilu fundacji w mediach społecznościowych.
Pomogła fundacja i pracownicy kolei
Jak opisywali świadkowie, owczarek zasłaniał swojego nieżywego kolegę, a kiedy przejeżdżał pociąg, chował łeb pod jego ciało. "Był zszokowany i obolały, warczał gdy ktoś się zbliżał, więc ludzie bali się go dotknąć, zresztą było na działanie mało czasu, bo na tej trasie często kursują pociągi. W tej beznadziejnej sytuacji pies nie miał żadnych szans..." – relacjonują członkowie fundacji.
Losem zwierzaków zainteresowali się pracownicy Straży Ochrony Kolei i kontroli ruchu. Dzwonili na policję i do pobliskiego schroniska. Jak podają działacze organizacji – nigdzie nie udało się znaleźć pomocy. W końcu skontaktowano się z Fundacją Wzajemnie Pomocni.
- Dostałem sygnał od wolontariuszki fundacji z Pomiechówka. Od razu pojechałem na miejsce. Na torach leżał już tylko jeden psiak – mówi nam pan Bartek, który zabrał zwierzaka z torów i też działa w organizacji Wzajemnie Pomocni.
Co się stało z drugim? - Pierwsze zgłoszenia dotyczyły dwóch martwych psów. Dopiero kiedy dotarła tam firma zajmująca się utylizacją padłych zwierząt okazało się, że martwy jest tylko jeden. Zabrali go. Drugiego jednak zostawiono – dodaje pan Bartek.
Jak opisuje, owczarek był w krytycznym stanie. – Nie był agresywny. Trochę kłapał zębami, ale dlatego, że się bronił, a nie chciał atakować. Kiedy zorientował się, że mu pomagam, to nawet zaczął ze mną współpracować – wspomina nasz rozmówca. Udało się wsadzić go do auta i zawieźć do fundacji.
"Kiedy zwierzę zostało przywiezione do naszej lecznicy, już się prawie nie ruszało - temperatura ciała wynosiła niespełna 35 stopni. Dzielne, mądre psisko - dostało kroplówki, środki przeciwwstrząsowe, przeciwbólowe i przeciwkrwotoczne" – opisują działacze.
Poobijany, z urazem głowy i kręgosłupa
Owczarek nie doznał żadnych widocznych zranień, ale jest cały poobijany. Miał krwotok z ucha i pyska, który może świadczyć o urazie głowy. Ma też uszkodzoną miednicę i uraz kręgosłupa. Wymaga szybkiego leczenia. - Niestety jednak nie można go przewieźć na dokładną diagnostykę, ponieważ jego stan na to nie pozwala. Trzy najbliższe dni będą decydujące – informuje nas Ewa, wolontariusza fundacji.
Dzień przed znalezieniem psiaków na lokalnych forach internetowych pojawiały się ich zdjęcia. Mieszkańcy pisali o błąkających się po okolicy owczarkach niemieckich. Działacze fundacji dziwią się więc, że nikt nie sprawdził czipów, nie poinformował weterynarza ani urzędu gminy. Być może to uchroniłoby przed wypadkiem.
Co na to policja?
Organizacja poszukuje właściciela. O komentarz do sprawy poprosiliśmy policję z Nowego Dworu Mazowieckiego.Ta potwierdziła, że 2 stycznia otrzymała zgłoszenie o znalezionym na torach owczarku.
"Informacja natychmiast została przekazana Służbie Ochrony Kolei, która jest właściwa do podejmowania interwencji na terenie infrastruktury kolejowej. Następnie po godz. 19.30 ponownie z WCPR dyżurny otrzymał zgłoszenie, podobnej treści – zawiadamiał SOK prosząc o pomoc w związku z potrąconym zwierzęciem" – odpowiedział w komunikacie wysłanym naszej redakcji Szymon Koźniewski z komendy w Nowym Dworze Mazowieckim.
"Dyżurny na miejsce skierował patrol policjantów i równolegle został powiadomiony lekarz weterynarii, który przybył na miejsce i zaopiekował się rannym psem. Z ustaleń policjantów wynika, że na miejscu zdarzenia śmiertelnie został potrącony drugi pies, który został zabrany przez firmę utylizacyjną" – dodał.
Kilka dni temu portal tvn24.pl informował o podobnej sytuacji. Potrącona przez pociąg suka nie mogła zejść z torów. Czuwał przy niej pies, który nie tylko jej bronił, ale także ogrzewał przez dwie doby. W końcu udało się pomóc zwierzętom. Wzruszającą historię dwóch psów opisał w niedzielę na swoim profilu na Facebooku ukraiński wolontariusz Denis Małafiejew.
Pies pilnował na torach suki, którą potrącił pociąg
kw/mś