Organizatorzy Marszu Niepodległości: policja złamała prawo

"Wzywa się do zachowania zgodnego z prawem"
Źródło: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl
Organizatorzy Marszu Niepodległości zarzucili w czwartek policji łamanie prawa i pobicie uczestników tego zgromadzenia; zapowiedzieli zawiadomienia do prokuratury ws. działań funkcjonariuszy. - Działaliśmy zgodnie z prawem i adekwatnie do sytuacji - odpowiada KSP.

W czwartek organizatorzy marszu po raz kolejny odcięli się od osób, które we wtorek starły się z policją na ulicach Warszawy. W ich ocenie część zatrzymanych przez policję nie miała jednak z tymi zdarzeniami nic wspólnego.

Zdaniem Roberta Winnickiego relacje świadków oraz zarejestrowane materiały filmowe wskazują na "dramatyczną nieskuteczność policji". - Będziemy składać zawiadomienia do prokuratury, że zostało zaatakowane legalne zgromadzenie, przez funkcjonariuszy policji. Poza tym będziemy składać zawiadomienia do prokuratury o tym, że policja dopuszczała się przestępstw kryminalnych w postaci ciężkiego pobicia niewinnych osób - powiedział Winnicki.

Mówi komendant stołeczny policji

Chodzi o transparentność

Odnosząc się do tego, rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek podkreślił, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i adekwatnie do sytuacji. - Każdy ma prawo złożyć zażalenie lub doniesienie na sposób działań policji. Wówczas rozstrzygnie to prokuratura. Policja nie powinna, i nie może być sędzią we własnej sprawie - powiedział.

Mrozek przypomniał, że jeszcze przed 11 listopada policja zwróciła się do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą, by ich przedstawiciele obserwowali przebieg tego zgromadzenia. - Chodziło o to, żeby wszystko było jak najbardziej transparentne - powiedział.

W związku z wtorkowymi zamieszkami policjanci zatrzymali 199 osób (na policję doprowadzonych zostało 276). Chodzi głównie o chuliganów, którzy brali udział w burdach, do których doszło pod koniec Marszu Niepodległości w okolicach Stadionu Narodowego. Tam grupa kilkuset osób wydzieliła się z pochodu i zaatakowała policję.

Marsz Niepodległości w tym roku przeszedł z ronda Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego na praski brzeg Wisły. Zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego. Od początku dochodziło do drobnych incydentów; do zamieszek doszło jednak na końcu trasy marszu, choć bojówkarze cały czas atakowali policjantów i prowokowali uczestników manifestacji. W trakcie burd bojówkarze rzucali w stronę policjantów kostką brukową, butelkami, racami, petardami, drzewcami flag. Poszkodowanych zostało 51 policjantów, 44 trafiło do szpitala, 11 jest hospitalizowanych. Mają m.in. obrażenia głowy, nóg, rąk.

Zapadły pierwsze wyroki po Marszu Niepodległości:

Wyroki po 11 listopada

Rzecznik KGP o zatrzymaniach

Armatką wodną w zadymiarzy

PAP/lata

Czytaj także: