Damian Nenow w Warszawie mieszka od ponad 3 lat. Jak sam przyznaje, do stolicy trafił "poniekąd za pracą". - Po skończeniu krótkiego filmu "Wielka ucieczka" w Łodzi chciałem zainteresować nim wytwórnię Platige Image i tak trafiłem do Warszawy - mówi.
Tu z kolei powstała jego animacja 3D "Paths of Hate". To trzymający w napięciu film o pojedynku dwóch myśliwców. Dynamiczny obraz połączony z ostrą gitarową muzyką tworzy film o ludzkiej skłonności do nienawiści, od której nie ma ucieczki.
- To jest film-plakat, który tylko muska większy problem. Nie przedstawia żadnych rozwiązań, nie odpowiada na żadne pytanie. To naturalistyczny film wojenny, który przekształca się w surrealistyczny obrazek. Ale to nie jest komentarz na temat problemów świata - zastrzega Nenow.
On ma szansę na Oscara
Scieżki jak blizny
Tytułowe ścieżki nienawiści to ślady, które zostawiają za sobą walczące samoloty. Często ostatnie ślady, które pozostają po pilocie myśliwca. Inspiracją dla reżysera były zdjęcia z Bitwy o Anglię. Jak przekonuje Nenow, są to również blizny, które łatwo nie znikają. - W ludziach siedzi bestia. Potrafimy zamknąć oczy i przestajemy trzeźwo myśleć, wciągamy się w amok. Narody tłuką się i nie wiedzą po co. Film jest też o tym, że po tej nienawiści zostają blizny. Skala nie jest do końca ważna. Czasami tłucze się sąsiad z sąsiadem. Na parkingu ktoś mi wyrwał wycieraczkę tylko dlatego, że ponoć czekał na miejsce, które mu zająłem - mówi Nenow.
Poklatkowa Warszawa
Jednak nie tylko "Paths of Hate" ma szansę na Oskara. Animacja lalkowa "Zaczarowany fortepian" to kolejna polska produkcja, która znalazła się na krótkiej liście filmów, które mają szanse na nominację. To poklatkowa opowieść o dwójce dzieci z Warszawy, które pewnego dnia odnajdują stary fortepian. Instrument okazuje się latającą maszyną. Anna i Chip Chip ruszają w podróż nad Europą, by w Londynie odnaleźć ojca bohaterki. Film jest częścią "Latającej maszyny" - pełnometrażowego filmu 3D.
- Zdjęcia powstawały na 20 różnych planach, czyli w 20 różnych scenografiach (m.in. Warszawy, Paryża i Londynu), mieszczących się w łódzkim studiu liczącym sobie 10 000 mkw. Większość elementów scenografii to jubilerska robota. Przyznaję, że nie pracowałem jeszcze przy tak spektakularnym projekcie - podkreśla współreżyser Marek Skrobecki.
Tak powstawał film "Magic Piano" fot. Breakthru Films
Jak mówi reżyser Martin Clapp: - To, że robimy film w animacji lalkowej, zmusza nas do jeszcze większej dbałości o szczegóły. Zanim przystąpiliśmy do właściwej animacji, sworzyliśmy najpierw animatik, czyli film pierwotny. To wielkie wyzwanie i światowy poziom realizacyjny.
Nad scenografią, projektami, rzeźbami lalek i kostiumami pracowało ponad 50 artystów plastyków. Animacją zajmowała się 7-osobowa polsko-brytyjsko-norweska ekipa. W sumie w realizację w Polsce, Wielkiej Brytanii, Chinach, Indiach i Norwegii zaangażowanych było około 500 osób. W samej Łodzi pracował sztab niemal 100 osób.
- Zbudowaliśmy specjalne studio, stworzenie wszystkiego od podstaw, zajęło nam tylko 8 miesięcy - ujawnia Gareth Unwin, producent.
Wszystko okaże się 24 stycznia
By powalczyć o Oskara, polskie animacje musza pokonać inne filmy. Te produkcje to: "La Luna" Enrico Casarosa, "Dimanche" Patricka Doyona, "The Fantastic Flying Books of Mr. Morris Lessmore" Williama Joyce'a i Brandona Oldenburga, "I Tawt I Taw a Puddy Tat" Matthew O'Callaghana, "Luminaris" Juana Pablo Zaramella, "A Morning Stroll" Granta Orcharda, "Specky Four-Eyes" Jean-Claude'a Rozeca i "Wild Life" Amandy Forbis i Wendy Stilby.
Dopiero spośród tych 10 filmów jury wybierze od trzech do pięciu najlepszych obrazów, które zdobęda nominację do Oscara.
Lista ostatecznie nominowanych zostanie ogłoszona 24 stycznia 2012. Wielka gala wręczenia Oscarów odbędzie się 26 lutego 2012 w Teatrze Kodaka w Los Angeles.
Bartosz Andrejuk