Za nieposprzątanie po psie można dostać mandat w wysokości od 25 do nawet 500 zł. Problem w tym, że straż miejska nie jest w stanie złapać właściciela psa na gorącym uczynku. – No bo jak udowodnić, że to odchody naszego psa, a nie pupila sąsiada? – pytał swoich gości Igor Sokołowski.
- Faktycznie jest problem z egzekwowaniem przepisów. Kara mandatu musi być nieuchronna – uważa Aleksandra Scheybal-Rostek (PO) radna Rady Warszawy. - Mamy drugie wyjście, najprostszym sposobem jest przejęcie tych obowiązków przez miasto- mówił w Miejskim Reporterze Marcin Rzońca radny SLD.
fot
Kto zapłaci za sprzątanie?
Nad wynajęciem firmy, która posprząta psie odchody ze skwerów i chodników poważnie zastanawia się dzielnica Bemowo. Urzędnicy wypożyczyli nawet specjalne odkurzacze spółdzielniom i wspólnotom mieszkaniowym, ale ich nie używano. - Kiedy zapytaliśmy dlaczego odkurzacze nie są wykorzystwane, dowiedziliśmy się, że pracownicy administracji są stworzeni do wyższych celów- mówił na antenie TVN Warszawa Krzysztof Zygrzak, wiceburmistrz Bemowa.
Wciąż jednak pozostaje otwarte pytanie: kto powinien płacić za zbieranie psich odchodów - wszyscy mieszkańcy stolicy, czy tylko właściciele psów? - Teoretycznie ci, którzy mają psy. Wcześniej należy się zastanowić kto powinien dostarczyć urzędowi listę właścicieli psów, może weterynarze – zastanawia się radna Scheybal-Rostek.
- Ja bym chciał żebyśmy spotkali się za kilka miesięcy i żeby państwo mieli już konkretne pomysły na rozwiązanie problemu psich odchodów – mówił Igor Sokołowski. – To zależy od Platformy Obywatelskiej, jeśli poprze nasze pomysły, będziemy mogli powiedzieć że jest lepiej - podsumował dyskusję Marcin Rzońca.
ec/roody