Spółka PL 2012 szacuje, że na mecze swojej reprezentacji może przyjechać do Polski nawet 100 tysięcy rosyjskich turystów. W rolę jednego z nich wcielił się dla nas Maciej Wapiński, student kierunków wschodnich na UW. Miał zorganizować czerwcowy wyjazd na mecze "swojej" drużyny dla grupy kolegów - sprawdzić połączenia kolejowe, znaleźć tani hotel, zorientować się ile kosztują taksówki.
Choć angielski to współczesna lingua franca, to dla utrudnienia założyliśmy, że akurat Maciej nie zna go ni w ząb.
Zaczęliśmy tam, gdzie swoją polską przygodę rozpoczną tysiące innych rosyjskich kibiców, czyli na Dworcu Centralnym.
Kasa nie taka międzynarodowa
Intuicja podpowiada nam, by zacząć od kasy międzynarodowej. Zapowiada się nieźle, bo kasjerka informuje, że mówi po rosyjsku. Szybko okazuje się, że zasób słow ma raczej ubogi. Pytana o rozkład na czerwiec odpowiada już po polsku, posiłkując się trochę angielszczyzną. Odsyła gościa do informacji turystycznej.
Wyrozumiale przymujemy, że hasło "windows one, two, information" będzie dla turysty zrozumiałe i ruszamy pod wskazane okienko.
fot
"Noł rozkład"
W informacji jest już jednak gorzej. Pani nawet nie próbuje mówić po rosyjsku. Na szczęście w dogadaniu się pomaga stojąca w kolejce pasażerka. Korzystając z jej uprzejmości turyście udaje się porozumieć z polskimi kolejami. Czeka go jednak roczarowanie: – Noł rozkład na czerwiec - rozkłada ręce kasjerka.
Nawet poliglota nie miałby szans zaplanować podróży z tak dużym wyprzedzeniem. Turysta z trudem zachowuje powagę słysząc: - Do czerwca to ten rozkład jeszcze się pięć razy zmieni.
No cóż, pozostaje więc już tylko odwiedzić punkt informacji turystycznej położony 30 metrów dalej. Może uda się chociaż zorganizować nocleg albo zwiedzanie?
fot
"Po co Panu mapa?"
W Serivce Poincie obsługa "trochę" mówi po rosyjsku. Niestety empatii do wyraźnie zagubionego turysty nie wykazuje. – A po co Panu mapa po rosyjsku? – pyta zdziwiona kobieta. Cen hoteli nie zna, nie bardzo też wie, ile może kosztować taksówka. – Ceny mogą wzrosnąć – tłumaczy.
Z mapą miasta nasz turysta udaje się więc na postój taksówek. Nie samą piłką przecież człowiek żyje - warto pokazać znajomym miasto.
fot
Taksówkarz pomógł
Czy jazda taksówką spod Dworca Centralnego dla kogoś, który nie zna polskiego, może być ryzykowna? Przeciwnie. Szybko okazuje się, że wizytę w Serivce Poincie mogliśmy pominąć. Starszy kierowca nie tylko biegle włada rosyjskim, ale chętnie udziela praktycznych rad, pomagając np. w wyborze hotelu. Nie docierają do niego jednak prośby o ściszenie radia, więc w rozmowie przeszkadza nieco audycja.
Na koniec taksówkarz bierze za kurs nawet mniej niż zapowiadał pod Dworcem Centralnym. - Ale do Wilanowa lepiej wybrać się autobusem. Taksówką może wyjść drogo. Szczególnie, jeśli wsiądziesz do nielicencjonowanej – zastrzega.
fot
Na Trakcie bez problemu
Przy Starówce możemy się już poczuć prawie jak w domu. Obsługa położonego na placu Zamkowym punktu informacyjnego rosyjskim włada biegle. Przypadkowo napotkani policjanci braki w słownictwie nadrabiają chęcią pomocy. Można się było porozumieć. Zwiedzanie Traktu Królewskiego nie było trudne.
Krótka podróż Macieja po Warszawie potwierdziła to, czego można się było domyśleć - nawet jeśli znajomość rosyjskiego nie jest już w Polsce powszechna, to turyści nie powinni mieć problemów z porozumiewaniem się. Większość warszawiaków podchodziła do naszego turysty z sympatią, a gdy brakło słów, pomocną dłonią wskazywała drogę.
fot
mjc/mz