- Robiłem kolorowe zdjęcia już od kilku lat, więc to było dla mnie zupełnie naturalne, żeby przywieźć ze sobą aparat z kolorowym filmem - wspomina rok 1947 w Warszawie Cobb.Trzymał je w pudleAż do ubiegłego roku, kiedy zdjęcia obiegły Warszawę i zrobiły furorę, nie zdawał sobie sprawy, że fotografie, które wtedy zrobił będą tak wyjątkowe. Przez ponad 60 lat trzymał je w pudle, w swoim nowojorskim mieszkaniu. - Ale otworzyłem je, bo pomyślałem, że warto je pokazać ludziom i byłem naprawdę zdumiony tak silną reakcją. Nikt wcześniej nie widział kolorowych zdjęć ruin - mówi autor. Jak zaznacza, jego wspomnienia z powojennej stolicy dotyczą głównie ludzi, z którymi się spotykał i pracy, jaką wykonywał. - To mnie tu trzymało, nie ruiny, tylko cała ta niesamowita praca dotycząca nowych planów odbudowy. Jako młody architekt, jeszcze wtedy student, byłem pod ogromnym wrażeniem pracy ludzi, ich entuzjazmu, odwagi, ambicji, wyobraźni – wylicza Cobb. - W pewnym sensie ruiny były rodzajem sceny, na której odbywał się bardzo wzruszający dramat - dodaje.
Warszawa z 1947 rokuFotografie powstały w czasie wizyty amerykańskich architektów, którzy w 1947 roku odwiedzili m.in. Anglię, Czechosłowację i właśnie Polskę, by obejrzeć postępy w odbudowie krajów zniszczonych wojną.Ogromne zniszczenia Warszawy pozwalały "wymyślić ją" niemal od nowa. Stąd duże zainteresowanie architektów z różnych stron świata. Zdjęcia Henry'ego N. Cobba pokazują zrujnowaną Warszawę, ale także Szczecin czy Wrocław.Unikalne zdjęcia można oglądać na skwerze obok kościoła Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu.
Henry N. Cobb
ran//ec