- Przez półtora roku nikt nie zajął się zabezpieczeniem studzienki przy alei Wilanowskiej. Niebezpieczna dziura jest na prowizorycznym parkingu przy budynku numer 76E. To cud, że tu nikt nie zginął - mówi mieszkanka okolicy. Dopiero po interwencji dziennikarzy tvnwarszawa.pl zobowiązano się zasłonić otwór, do którego nikt się nie przyznaje.
Studzienka znajduje się w okolicy parkingu. Prowadzi tędy skrót, którego często używają okoliczni mieszkańcy. W środku studzienki widać brudną wodę, jak głęboką - nie wiadomo.
"Chciałabym prosić o pomoc w sprawie odkrytej studzienki przy moim bloku. Od półtora roku próbuję się doprosić, aby ktoś ją naprawił i zabezpieczył wieko studzienki, ale bezskutecznie. Dzwoniłam wiele razy na numer alarmowy 19115 i nic się nie zmieniło. Wczoraj dowiedziałam się, że ktoś już wpadł do tej studzienki" - napisała na Kontakt 24 Małgorzata Jakubowska, mieszkanka sąsiedniego budynku.
Właściciela nie ma
Kobieta twierdzi, że wielokrotnie zgłaszała problem w Urzędzie Dzielnicy Mokotów. Jak relacjonowała, urzędnicy odsyłali ją z kwitkiem, ponieważ twierdzili, że to nie jest teren miasta.
- Słyszałam, że to należy do dewelopera, potem że do wspólnoty. Do wspólnoty dzwoniłam - oni także mówią, że to nie jest ich studzienka. Deweloper twierdzi, że to teren Miasta Stołecznego Warszawa. Tak zamyka się koło. To cud, że nie doszło tu do tragedii - mówiła bezradna mieszkanka.
W rozmowie z nami rzeczniczka Urzędu Dzielnicy Mokotów - Monika Chrobak-Budzińska stwierdziła, że nie przypomina sobie, by ktoś zgłaszał problem studzienki.
Nasza czytelniczka mówi, że informowała nie tylko urząd, ale i straż miejską.
- Funkcjonariusze przyjeżdżali na miejsce. Najczęściej interwencja kończyła się ogrodzeniem dziury taśmą ostrzegawczą. Na tym kompetencja strażników się kończyła - twierdzi Małgorzata Jakubowska.
Taśma niewiele pomagała, bo zrywały ją zaparkowane w okolicy samochody.
"Tu mogło wpaść dziecko"
Na miejscu w środę był reporter tvnwarszawa.pl.
- Studzienka kanalizacyjna jest niezabezpieczona, pokrywa leży z boku. Nie wiadomo, czy kołnierz jest dobry i czy nie wpadnie do środka. Jest duże prawdopodobieństwo, że wbiegnie tam pies lub wpadnie starsza osoba czy dziecko. Widać, że w środku jest woda. Nie wiadomo jakiej głębokości - relacjonował Lech Marcinczak.
Sytuacja była tak niebezpieczna, że nasz reporter prowizorycznie zagrodził studzienkę i zgłosił to przez aplikację 19115.
Interwencja tvnwarszawa.pl
Pomimo wielu prób nie udało nam się do tej pory ustalić, kto jest właścicielem terenu i studzienki. Po naszych telefonach dzielnica wysłała na miejsce pracowników. Obejrzeli studzienkę a teraz będą sprawdzać na mapach, kto jest za nią odpowiedzialny. Monika Chrobak-Budzińska obiecała, że jutro dostaniemy odpowiedź.
W rozwiązaniu problemu pomógł telefon do rzecznika Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Po otrzymaniu zdjęć z niebezpiecznego miejsca, Roman Bugaj skierował na miejsce ekipę, która ma zabezpieczyć otwór.
- Nie wiemy, czyja to jest studzienka. Ze wstępnych ocen wynika, że nie jest nasza. Ale stanowi duże zagrożenie, dlatego natychmiast wysyłamy tam nasze służby. To miejsce zostanie zabezpieczone - zapowiedział Bugaj.
Po publikacji tekstu otrzymaliśmy informację, że pracownicy wodociągów zabezpieczyli studzienkę. - Każdy problem ze studzienką można zgłaszać na dyżurny numer telefonu MPWiK - 994, a pracownicy wodociągów zabezpieczą nawet te miejsca, za które formalnie nie odpowiadają - powiedział Roman Bugaj.
Studzienka przy al. Wilanowskiej
md/mś