Nie usłyszysz o nim złego słowa. Radny PiS idzie do Sejmu

Jarosław Krajewski był gościem "Faktów Po Południu"
Źródło: TVN 24
20 miejsc w nowym Sejmie zajmą posłanki i posłowie wybrani w Warszawie. Wśród nich liderzy największych partii, ministrowie, obecni posłowie, a także były piłkarz, były prezydent Warszawy i jeden radny miasta obecnej kadencji - Jarosław Krajewski.

Jeszcze w poniedziałek nie był pewny sukcesu. Jeśli KORWiN albo Zjednoczona Lewica weszłyby do Sejmu, na pewno nie zostałby posłem. Na liście Prawa i Sprawiedliwości miał ósmy wynik – ostatni "punktujący".

Opozycja komplementuje

Jarosław Krajewski ma 32 lata. Jest politologiem po Uniwersytecie Warszawskim. Przewinął się przez kancelarię premiera i ministerstwo pracy w czasach rządów PiS oraz kancelarię prezydenta za kadencji Lecha Kaczyńskiego. Ale od 2006 roku polem jego aktywności zawodowej była głównie Sala Warszawska, w Pałacu Kultury i Nauki, gdzie obraduje Rada Warszawy. W obecnej kadencji pełni funkcję szefa klubu PiS. Jest jednym z najaktywniejszych i najbardziej rozpoznawalnych radnych. W rodzimej partii mówią o nim tylko dobrze, dlatego próbujemy po drugiej stronie barykady.

- Znam go od 2006 roku. To merytoryczny, inteligentny, mądry radny. Mimo różnić poglądowych, dogadujemy się. Zdarzały się spory, ale nigdy nie wyszły poza ostrą dyskusję, bez przekraczania granic. Rada Warszawy straci na jego awansie do Sejmu, nie widać naturalnego następcy na stanowisku szefa klubu PiS. Są merytoryczni radni, ale to raczej funkcja polityczna - komentuje Jarosław Szostakowski, szef klubu Platformy Obywatelskiej w Radzie Warszawy.

Dobra reputacją cieszy się też w SLD. – W wielu kwestiach nasze partie fundamentalnie się różnią, ale jeżeli chodzi o samorząd, uważam go za przyzwoitego, uczciwego i pracowitego radnego. Współpracowaliśmy przede wszystkim w kwestiach edukacji i polityki społecznej – mówi Paulina Piechna-Więckiewicz, radna Warszawy z SLD. W 2006 roku, wraz z Krajewskim, byli najmłodszymi radnymi miasta. Nie dajemy za wygraną - przez te lata ani razu nie zalazł za skórę? – Nie przypominam sobie żadnej sytuacji, która pozostawiłaby we mnie niesmak. Przyznam, że chciałabym, żeby w PiS-ie było więcej takich osób – wzdycha Piechna-Więckiewicz.

Walczył o jawność umów

A jakie cele na najbliższe cztery lata przy Wiejskiej stawia sobie sam Krajewski? - Kontynuować tematy, którymi zajmuje się w samorządzie warszawskim. Ważne są dla mnie sprawy związane z naprawą edukacji. Chce, aby rodzice mieli wybór czy posyłać 6-latki do szkoły. Popieram likwidację gimnazjów, powrót 4-letnich liceów i 5-letnich techników. Zaangażuję się też w kształtowanie polityki prorodzinnej, przede wszystkim wsparcie wielodzietnych rodzin, aby nie spełniła się prognoza GUS, mówiąca, że liczba mieszkańców w Polsce w 2050 roku spadnie do 34 milionów – mówi nam Jarosław Krajewski.

Jako radny zasłynął głównie trzyletnią walką z odtajnienie umów zleceń i umów o dzieło, które zawierał ratusz. Sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, który przyznał radnemu rację. Od tej pory umowy zawierają klauzulę o automatycznym udostępnieniu danych osobowych i publikacji w internetowym rejestrze.

- To na pewno mój największy sukces. Do dziś docierają do mnie sygnały z różnych miast, gdzie ludzie skutecznie powołują się na tamten wyrok Sądu Najwyższego. W Sejmie też zamierzam walczyć o większą jawność życia publicznego. Każda instytucja publiczna powinna mieć rejestr zawieranych umów, który obywatelom da wiedzę kto i jakie pieniądze otrzymuje za zlecone prace. Jawność sprzyja budowaniu zaufania do państwa – przekonuje Krajewski, ale przyznaje, że na razie nie ma konkretnego pomysłu, w jaki sposób zmusić instytucje do transparentności: czy na gruncie istniejącego prawa czy nowej ustawy.

Wyzwaniem skutki reprywatyzacji

- Najważniejsze wyzwanie dla posła z Warszawy to wsparcie starań o pieniądze na odszkodowania reprywatyzacyjne oraz korzystny dla Warszawy podział środków unijnych. Jeśli PiS przeforsuje podział Mazowieckiego na dwa województwa, powinien zabiegać w Sejmie o zrekompensowanie stolicy straty środkami rządowymi – podpowiada Jarosław Szostakowski, a Paulina Piechna-Więckiewicz dorzuca "pilnowanie ustawy metropolitalnej" i wszczęcie dyskusji nad kształtem ustawy warszawskiej.

Przyszły poseł podkreśla, że ma świadomość fatalnych skutków dekretu Bieruta. – Potrzebne jest prawo, które zapewni miastu prawo pierwokupu budynków użyteczności publicznej oraz kilka innych instrumentów przeciwko handlarzom roszczeniami. Mała ustawa reprywatyzacyjna była wadliwa, bo nie zawierała zapisów dotyczących odszkodowania – tłumaczy nasz rozmówca. Co zatem robić: poprawić wersję ustawy odesłaną przez Bronisława Komorowskiego do Trybunału Konstytucyjnego czy pisać kolejną od nowa? Krajewski nie daje jednoznacznej odpowiedzi. – Trzeba o tym rozmawiać – ucina.

Co z województwem warszawskim?

Ostrożność wykazuje także w temacie wydzielenia województwa warszawskiego z Mazowsza, co otwarcie postulował Jarosław Kaczyński przyznając, że "Warszawa na tym straci". – Po 2020 roku Warszawa i tak nie miałaby szansy na środki regionalne po wskaźniki będą za wysokie. Zresztą na najważniejsze inwestycje jak budowa II linii metra uzyskiwaliśmy środki z funduszy centralnych. Poczekajmy na projekt ustawy – dystansuje się radny. Dopytujemy, czy nie zabraknie mu odwagi zagłosować inaczej, niż koledzy z partyjnej ławy, jeśli wymagałby tego interes stolicy. – Będę głosował tylko za rozwiązaniami korzystnymi dla Warszawy – zapewnia.

Postuluje także bardziej sprawiedliwe zasady janosikowego, uwzględniające realną liczbę mieszkańców, ale zastrzega, że nie poparłby całkowitej likwidacji daniny Warszawy na biedniejsze regiony.

Miejsce Krajewskiego w radzie miasta zajmie Oskar Hejka, działacz społeczny, obrońca praw lokatorów.

Wybory parlamentarne

W niedzielnych wyborach Prawo i Sprawiedliwość odniosło w Warszawie historyczny sukces. Na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowało 327 tys. 342 warszawiaków, czyli 29,88 proc. Na Platformę Obywatelska swój głos oddało zaś 301 tys. 672 osoby, co oznacza 27,54 proc. poparcia. Ale jeśli odjąć głosy oddane zagranicą, to minimalnie lepsza była PO.

Piotr Bakalarski

Czytaj także: