Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania zwozi na Radiowo odpady z większości dzielnic miasta. Trafiają do kompostowni, gdzie są rozdzielane. Część jest odzyskiwana, a pozostałe poddawane dalszej obróbce. Na koniec, zmielone przez maszyny są kompostowane przez kilka tygodni i trafiają na pobliskie składowisko.
Nad strategicznym dla firmy punktem zawisły jednak właśnie czarne chmury.
- 23 stycznia 2015 roku MPO straci uprawnienia na przetwarzanie odpadów - poinformował Tomasz Krasowski, dyrektor departamentu środowiska urzędu marszałkowskiego.
Chcą powstrzymać konflikt
Wszystko dlatego, że w styczniu 2013 roku w życie weszła nowa ustawa śmieciowa, która określa zasady, na jakich działają instalacje takie, jak ta na Radiowie. Zmieniło się między innymi to, że do procesu obróbki śmieci doszło biologiczne przetwarzanie. Rozdzielone odpady są poddawane wysokiej temperaturze, dzięki czemu można pozbyć się z nich różnych mikroorganizmów i bakterii.
Jak informuje departament środowiska urzędu marszałkowskiego, właściciele kompostowni dostali dwa lata, by dostosować się do nowych przepisów. Dlatego uprawnienie MPO na przetwarzanie odpadów wydane jeszcze na podstawie starej ustawy, obowiązuje właśnie do stycznia 2015 roku.
Spółka, jeśli chce je przedłużyć, musi wystąpić z wnioskiem do marszałka Mazowsza. Tutaj zaczynają się schody.
Teraz jest trudniej
Kiedy obowiązywała stara ustawa śmieciowa, pozwolenie można było zdobyć łatwo. Po nowelizacji jest trudniej. Jak tłumaczy biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, instalacje takie, jak ta na Radiowie, przez ministra środowiska zostały przypisane do kategorii "mogących powodować znaczne zanieczyszczenie poszczególnych elementów przyrodniczych albo środowiska".
- Procedury są znacznie trudniejsze do przejścia – podkreśla dyrektor Krasowski. Bierze w nich udział kilku ekspertów, którzy sprawdzają zagrożenie zanieczyszczeniem powietrza, gleby czy wody. Muszą też być przeprowadzone konsultacje społeczne. - Na pewno ze strony MPO są obawy, że nie uzyskają tego pozwolenia ze względu na niespełnianie warunków – przyznaje Krasowski.
Jak precyzuje urzędnik, na niekorzyść MPO działa smród z kompostowni i pobliskiego składowiska, który coraz bardziej dokucza mieszkańcom okolic Radiowa. - Jest to uciążliwość zwiększająca się i sięgająca w tej chwili do 7 kilometrów. Każdego tygodnia mamy co najmniej kilkanaście skarg od mieszkańców – przyznaje Krasowski.
Urząd Marszałkowski o uciążliwości zakładu chce rozmawiać z władzami Warszawy (miasto ma 100 proc. udziałów w MPO). – Skala protestów społecznych mieszkańców jest bardzo duża. Marszałek zwrócił uwagę, że problem musi zostać rozwiązany w trybie pilnym, aby nie prowadził do dalszej eskalacji konfliktu - czytamy w oświadczeniu urzędu.
Kłótnia mieszkańców i wiceburmistrza Bielan z prezesem MPO
Próbowali po staremu
Jak się okazuje, MPO próbowało przedłużyć uprawnienia, idąc łatwiejszą ścieżką, na podstawie starych przepisów. - Pierwszą decyzję o odmowie spółka otrzymała w maju 2014 tego roku, mimo to wystąpiła z kolejnym wnioskiem i we wrześniu tego roku otrzymała ponownie decyzję odmowną - mówi Krasowski.
Według urzędu, MPO uprawnienia ma ważne tylko przez trzy miesiące. Czy zdąży wyrobić nowe? - Ponieważ do chwili obecnej nie wpłynął wniosek wraz z dokumentacją, nie można dookreślić czasu postępowania i terminu wydania decyzji - czytamy w oświadczeniu.
Wiadomo jednak, że zapisany w ustawie czas potrzebny na przeprowadzenie procedury to sześć miesięcy.
Śmieci będą zalegać?
Jakie scenariusze są możliwe, jeśli MPO nie da rady przedłużyć uprawnień? – Przede wszystkim odpady zmieszane, odbierane z naszych śmietników, muszą być na bieżąco przetwarzane. Ich magazynowanie nie jest możliwe z powodu naturalnych procesów biologicznych. Odpady gniją – tłumaczy dr Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Jak dodaje, jeśli kompostownia na Radiowie będzie nieczynna, MPO może zwieźć odpady do zastępczych kompostowni. - Jednak mam obawy, czy one będą w stanie przetworzyć takie ilości, jak na Radiowie – zastanawia się Goleń.
Czarny scenariusz? - Śmieci zalegające w altankach - mówi nam nieoficjalnie jeden ze znających sprawę urzędników. Zdaniem naszego rozmówcy, realna jest interwencja Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. – Inspektor ustala okres przejściowy, w czasie którego MPO może przetwarzać odpady, ale jednocześnie musi dokonać działań, które ograniczą uciążliwość kompostowni – tłumaczy.
W połowie października MPO przedstawiło harmonogram działań ograniczających uciążliwość kompostowni.
MPO: mamy czas do lipca
Co na to MPO? - We wrześniu tego roku zmieniły się przepisy dotyczące pozwoleń na przetwarzanie odpadów – przekonuje Joanna Mroczek, rzeczniczka spółki. Jak dodaje, do zapisu, który określa jaki rodzaj instalacji powinien zdobyć pozwolenie, dopisano że na jego zdobycie jest czas do 1 lipca przyszłego roku.
Na tej podstawie MPO twierdzi, że nie straci uprawnień 23 stycznia i ma dużo czasu na przedłużenie. Jak się dowiedzieliśmy, MPO odwołało się od decyzji urzędu marszałkowskiego do ministra środowiska.
Bartłomiej Frymus – b.frymus@tvn.pl