- Dzisiaj oszukał kogoś na 10 złotych, a jutro może ukraść milion. Chodzi o zasady - tak swój czyn tłumaczył 36-letni Waldemar K. Mężczyzna - według policji - zabił 58-latka, bo ten nie oddał reszty za piwo.
K. chciał wyrównać rachunki za oszukanie jego znajomych, bo - jak mówił policjantom - zabity mężczyzna nie oddał im reszty z 10 złotych, które dostał na zakup piwa.
- Waldemar K. wpadł w szał, bił i kopał pokrzywdzonego oraz rzucał w niego płytami chodnikowymi i kamieniami do czasu, aż ten przestał oddychać - informuje Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej policji.
Grozi mu dożywocie
Policjanci przy ulicy Śródziemnomorskiej znaleźli leżącego przy drzewie, prawie nagiego, nieprzytomnego 58-latka. Mężczyzna miał liczne rany twarzy, głowy i całego ciała. Wezwani na miejsce ratownicy medyczni przewieźli go w stanie krytycznym na oddział intensywnej opieki medycznej. Nie udało się go jednak uratować.
- W pobliżu tego miejsca wilanowscy funkcjonariusze zatrzymali nietrzeźwego 36-latka. Miał ślady krwi na butach, rękach oraz odzieży. Początkowo zaprzeczał, żeby miał jakikolwiek związek z pobiciem pokrzywdzonego. Później jednak przyznał, że 58-latek oszukał znajomych, ponieważ nie oddał reszty z 10 złotych, które dostał na zakup piwa - opisuje Robert Koniuszy.
36-latek początkowo usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, do którego się przyznał. Na wniosek policjantów i prokuratora został tymczasowo aresztowany.
Grozi mu 25 lat więzienia albo dożywocie.
kz/mś