Ołdakowski podkreślił, że cieszy się, iż jest dyskusja o sensie Powstania Warszawskiego. - Historycy się spierają, a z drugiej strony za kilka godzin, o 17, nie tylko w Warszawie, ale też w wielu miastach Polski zawyją syreny i kilka tysięcy młodych ludzi zatrzyma się i tym zatrzymaniem odda hołd, niezależnie od tego, co myślą o tych dyskusjach - powiedział Ołdakowski.Dodał, że powstańcy powiedzieli "nie" holocaustowi na ulicach stolicy. Walczyli - jak podkreślił - bo nie mieli innych narzędzi, nie mogli np. zrobić wolnych wyborów.- Dzisiejsi młodzi ludzie w tamych swoich rówieśnikach widzą osoby, które były gotowe na opór, przeciwstanienie się czemuś niedobremu. I takiego wzorca szukają w dzisiejszym czasie, wzorca osób, które są gotowe powiedzieć "nie" jakiemuś bardzo dużemu złu - ocenił Ołdakowski. "Są zwyczajni, z humorem" Odnosząc się do roli kobiet w Powstaniu Warszawskim, Ołdakowski zaznaczył, że była bardzo duża.
- Miały więcej obowiązków niż mężczyźni. Pamiętam jak przyszedł do mnie jeden z kombatantów, który był z moją babcią w oddziale i powiedział, że (...) ona była bardzo dzielną łączniczką, ale też "peżetką", gotowała żołnierzom. Od tej pory wszystkim mówię, że moja babcia była "peżetką" - dodał.Według Ołdakowskiego, trzeba było być osobą bardzo heroiczną, żeby najpierw biegać z meldunkami, a potem gotować zupę i opiekować się żołnierzami.Kobiety - jak powiedział Ołdakowski - podobnie, jak inni powstańcy, są po wojnie bardzo aktywne.
- I to jest fascynujące, są zwykłymi ludźmi, z humorem, z własnym zdaniem, którego potrafią bronić - mówił Ołdakowski. - Są takie dwie moje ulubione kombatantki, które przychodzą do mnie co roku i zawsze mają sprawę do załatwienia. To nie są osoby, które się starzeją i co najwyżej podlewają swój kwiatek - skwitował.CZYTAJ TEŻ NA TVN24.PLmac//kdj