Do przetargu na świadczenie usług w ramach miejskiego carsharingu przystąpiła tylko jedna firma - Panek. Zarząd Dróg Miejskich zdecydował jednak, że nie podpisze z nią umowy i unieważnił postępowanie. - Oferta nie była dla miasta na tyle atrakcyjna - stwierdza Karolina Gałecka, rzeczniczka ZDM.
Panek - jak czytamy w dokumentacji drogowców - zaoferował następujące stawki: 49 groszy za minutę jazdy w trakcie wypożyczenia; 79 groszy za każdy przejechany kilometr i 10 groszy za minutę postoju.
"Obecnie oferowane stawki rynkowe za tożsame usługi kształtują się na bardzo zbliżonym poziomie" - argumentuje w piśmie Zarząd Dróg Miejskich i jako przykład podaje dwie inne prywatne firmy (obecne na warszawskim rynku), w których minuta jazdy kosztuje 50 groszy, zaś kilometr - 80 groszy.
Nie będzie nowego przetargu
Dopytywana, czy miasto zamierza powtórzyć przetarg na innych zasadach, Gałecka odpowiada krótko: - Nie.
- Procedury umożliwiające uruchomienie miejskiego carsharingu trwały kilka lat. W międzyczasie na rynku rozwinęły się prywatne firmy. W tej sytuacji udzielenie koncesji tylko jednej nie dałoby miastu ani użytkownikom żadnej korzyści - rozwija Gałecka.
Według drogowców "rozwój rynku współdzielonych aut wskazuje, że może się on dobrze rozwijać bez dodatkowego wsparcia ze strony miasta".
Podobnych argumentów używa rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk.
- W ostatnich latach firmy, które oferują taką usługę, stały się dość powszechne na terenie Warszawy. Biorąc pod uwagę też fakt, że w przyszłym roku ma pojawić się kolejna taka firma, która będzie oferowała samochody elektryczne w liczbie podobnej do tej, na którą my rozpisaliśmy przetarg, uznaliśmy wspólnie, że rynek się nasyci - podkreśla.
Auta na minuty
Carsharing to usługa polegająca na bezobsługowym, krótkoterminowym wypożyczaniu samochodów. Aby skorzystać z pojazdu, trzeba zarejestrować się w odpowiednim systemie i znaleźć lub zarezerwować wolny pojazd.
Korzystanie z auta jest płatne (według taryfy jego operatora), ale nie trzeba ponosić innych kosztów: paliwa, napraw, ubezpieczenia, parkowania. "Dla osób korzystających z auta sporadycznie, wypożyczenie samochodu może więc być dobrą alternatywą" - stwierdza Zarząd Dróg Miejskich.
Drogowcy argumentują, że podstawowym efektem wprowadzenia publicznych aut jest - paradoksalnie - zmniejszenie liczby samochodów w centrum miasta.
Możliwość wypożyczenia samochodu na przystępnych warunkach ma bowiem zachęcać osoby korzystające z auta sporadycznie do pozbycia się go. "Jeden samochód carsharingowy może zastąpić dziesięć prywatnych aut - tak stało się w wielu miastach Europy" - przekonuje ZDM.
Drogowcy zauważają też, że liczba aut w Warszawie z roku na rok rośnie, ale ruch samochodowy, zwłaszcza w centrum, pozostaje na zbliżonym poziomie. "To oznacza, że coraz więcej aut jest używanych rzadko - na co dzień zajmują one za to miejsca postojowe na ulicach. Jeżeli część właścicieli zdecyduje się na wymianę własnego auta na współdzielone - pozostali łatwiej znajdą wolne miejsce do parkowania" - argumentują.
Dwa lata prób
Ratusz rozpoczął procedury związane z uruchomieniem publicznego carsharingu dwa i pół roku temu, kiedy - jak wspominają sami drogowcy - "w stolicy nie było ani jednego takiego systemu". "Chcieliśmy w ten sposób zachęcić firmy do wejścia na warszawski rynek i zaoferowania tej usługi mieszkańcom" - czytamy w komunikacie.
Do wstępnych negocjacji zgłosiło się kilkanaście spółek prowadzących takie usługi w wielu miastach na świecie. Ostatecznie jednak ofertę złożyła tylko jedna firma, a pierwszy przetarg został unieważniony "z przyczyn formalnych".
Postępowanie zostało ogłoszone ponownie, w nieco zmienionej formule dopuszczającej także samochody już używane w działających systemach. Jednak także tym razem wpłynęła tylko jedna oferta - wspomnianego na początku Panka.
Zobacz materiał o autach z wypożyczalni i problemach z dowodem rejestracyjnym:
Mandat za auta z wypożyczalni
Mandat za auta z wypożyczalni
kw/pm
Źródło zdjęcia głównego: Raphael Desrosiers / wikipedia/ CC BY 2.0