O zdjęciu neonu informowaliśmy w niedzielę. Zamiast niego, na budynku przy al. Solidarności zostały jedynie wystające kabelki. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. "Przykro, ze miejsca kultowe znikają na rzecz kupczenia", "Smutne, ale to my daliśmy upaść Feminie" - pisali na forum nasi czytelnicy.
Po publikacji tekstu skontaktowało się z nami biuro prasowe firmy Jeronimo Martins, która w siedzibie dawnego kina planuje urządzić dyskont.
"…informujemy, że napis (neon) Femina został zdjęty do renowacji. Wkrótce, tak jak zapowiadaliśmy wcześniej, wróci on z powrotem na elewację budynku, w miejsce uzgodnione ze stołecznym konserwatorem zabytków" – napisali w komunikacie do naszej redakcji.
- Zgodnie z wymaganiami stawianymi przez Stołecznego Konserwatora Zabytków, neon musi wrócić w to samo miejsce – potwierdza Michał Krasucki, pełniący obowiązki SKZ.
70 lat historii
Jednak na tę chwilę o Feminie przypominają już tylko okoliczne przystanki autobusowe i tramwajowe. Nazwa kina została na nich zachowana ze względu na historyczny charakter.
Pozostaje też w pamięci warszawiaków, którzy organizowali happeningi, gdy kino zakończyło działalność. A także na starych zdjęciach i w publikacjach opisujących historię tego miejscasięgającą lat 30. ubiegłego wieku. Są też tacy, których wspomnienia z Feminą sięgają Powstania Warszawskiego.
Teraz pomieszczenia przy al. Solidarności 115 przechodzą metamorfozę. Firma Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka) tworzy tam dyskont. W planach było połączenie pod tym adresem funkcji handlowej z choćby jedną salą kinową. Inwestor twierdzi jednak, że taką opcję torpedowały protesty.
Zniknął neon Feminy
kz/kw/pm
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl