Przez kilka minut znów jest na swoim miejscu. Znów słychać śpiew kantora Gerszona Sirota. Przez te chwile Warszawa znów pamięta o Wielkiej Synagodze.
Jej wysadzenie w powietrze miało być symbolem zniszczenia dzielnicy żydowskiej w Warszawie. Symbolem ma być również jej odbudowa, choć jedynie wirtualna.
"Niech będzie światło"
- Naszym zamysłem jest przypomnienie o tej synagodze na mapie miasta, ale co za tym idzie, przypomnienie przede wszystkim o społeczności żydowskiej, która do niej przychodziła - tłumaczy Gabi vol Seltmann, pomysłodawczyni projektu.
W 75. Rocznicę wybuchu powstania w Getcie Warszawskim, znów można podziwiać monumentalną budowlę. Utkaną na fasadzie błękitnego wieżowca z obrazu, dźwięków i emocji.
- Usłyszymy niesamowity zaśpiew, który brzmi "jehi or", czyli "niech będzie światło". I w tym momencie, w czasie projekcji, synagoga się rozświetla - opowiada projektodawczyni.
Od 21.30 w czwartek projekcja będzie pokazywana co 10 minut w ramach wydarzenia "Wielka przywraca pamięć". Nie tylko o synagodze.
Symbol judaizmu reformowanego
- Pamięć o tym, że w tym mieście kiedyś mieszkała też inna społeczność może być ważna dla świadomości warszawiaków, mieszkańców tego miasta dzisiaj - mówi Paulina Sawicka ze stowarzyszenia "Otwarta Rzeczypospolita".
Przed wojną synagoga na Tłomackiem zachwycała architekturą, imponowała rozmiarem. Otwarta w 1878 roku była symbolem judaizmu reformowanego i charakterystycznym elementem architektury tamtej Warszawy.
- To była taka wielka synagoga, duża w sensie przestrzennym. Bogata, jeżeli chodzi o środek, bardzo nowoczesna. Była muzyka, co w normalnych synagogach, bardziej tradycyjnych było poza wyobrażeniem, to była taka burżuazyjna synagoga - opowiada Paweł Śpiewak z Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Gdy Niemcy weszli do Warszawy, zamknęli ją, potem wyłączyli z terenu getta, aż w końcu wysadzili w powietrze. Ślady tego wybuchy widać w sąsiadującym niegdyś z synagogą gmachu głównej biblioteki judaistycznej.
- Ten wybuch był czymś realnym – komentuje Śpiewak.
Przeprowadził go osobiście likwidator getta Jürgen Stroop na polecenie Heinricha Himmlera. Jak później podkreślał, nie było to tylko zburzenie kolejnego budynku:
"Nacisnąłem guzik. Ognisty wybuch uniósł się do chmur. Przeraźliwy huk. Bajeczna feeria kolorów. Niezapomniana alegoria triumfu nad żydostwem. Getto warszawskie skończyło swój żywot" - powiedział po latach.
"Wartością jest budowanie, a nie niszczenie"
Po latach w miejscu synagogi wyrósł wieżowiec z niewielką tablica pamiątkową, schowaną gdzieś na tyłach. Z synagogi, getta i społeczności żydowskiej zostało niewiele. Ale na ten jeden wieczór historyczny budynek wróci na swoje miejsce.
- Nawet coś co zostanie zrujnowane, można podnieść, choćby symbolicznie, z gruzów. Cała świetlność tego obrazu powinna nam uprzytomnić, że wartością jest budowanie, a nie niszczenie - komentuje Paulina Sawicka.
Paulina Chacińska, TVN24
kz/pm