Legenda o skarbcu Banku Polskiego, 40 popiersi władców Polski i gmach jednej z pierwszych bibliotek publicznych w Europie - to wszystko wiąże się z zapomnianymi uliczkami w samym centrum Warszawy. O tajemnicach Hipotecznej, Daniłowiczowskiej i Bielańskiej opowiada Adam Dylewski.
Choć ulice Daniłowiczowska i Hipoteczna leżą w samym centrum Warszawy, dla wielu warszawiaków są zupełnie nieznane. – To trochę takie centrum zapomniane, bo ani nie będące placem Bankowym, ani Starym Miastem. Z bardzo atrakcyjnymi budowlami, ale jakby zepchnięte, trochę zasłonięte blokami gomółkowskimi po bokach – komentuje Adam Dylewski.
Ulica Hipoteczna mocno ucierpiała podczas budowy trasy W-Z. Obecnie skrócona, kończy się ślepym zaułkiem zaraz przy trasie, a gmach hipoteki, od którego wzięła nazwę , stoi pod adresem al. Solidarności 58. Do dzisiaj w budynku znajdują się wydziały ksiąg wieczystych sądu rejonowego.
Rzeźbiarski poczet władców
Ulicą Daniłowiczowską w XVII wieku podążali goście do dworu wielkiego podskarbiego koronnego i najbogatszego ówczesnego magnata – Jana Mikołaja Daniłowicza. Rezydencja była nazywana „Domem pod królami", bo jej główną ozdobą jest fryz z ustawionymi chronologicznie czterdziestoma popiersiami królów i książąt polskich. – Gdyby znajdowała się na Starym Mieście, wszyscy robiliby sobie przy niej zdjęcia – ocenia Dylewski.
To właśnie w tym budynku w połowie XVIII wieku otwarto Bibliotekę Załuskich, która była jedną z pierwszych publicznych bibliotek w Europie. Dziś w budynku przy Hipotecznej 2 mieści się siedziba Związku Artystów i Kompozytorów Scenicznych.
Gmach nietknięty od wojny
Bliżej Senatorskiej, przy Daniłowiczowskiej 3 mieścił się kiedyś areszt miejski. Natomiast idąc w stronę Bielańskiej, można zobaczyć imponujący, choć zrujnowany budynek Banku Polskiego. – Wspaniały gmach, od 60 lat nietknięty . To ostatnia budowla, która pozostała w stanie niezmienionym od drugiej wojny – wyjaśnia Dylewski.
Tuż obok, przy Daniłowiczowskiej 18, przetrwała kamienica urzędników Banku Polskiego. Podwórze kamienicy to rozległy plac wewnętrzny dawnego banku z aż czterema zabytkowymi budowlami. W jednej ze ścian do dziś znajdują się wmurowane nad podwórzem, na wysokości drugiego piętra, stalowe drzwi do skarbca z charakterystycznym kołem pośrodku.
Zakopany skarbiec wciąż czeka?
Lokalna legenda mówi, że gdzieś pod ziemią na terenie dawnego banku leży od czasów wojny pełny złota skarbiec. - Generalnie złoto Banku Polskiego zostało wywiezione za granicę. Potem w latach 50. z powróciło do Polski i w rękach władz Polski Ludowej gdzieś się rozpłynęło. Ale nie wiemy, czy to było całe złoto - opowiada Adam Dylewski. - Warszawa jest takim miejscem, w którym w czasie wojny ukryto rozmaitych rzeczy. O większości z tych skarbów nie wiemy, bo znalazcy z reguły nie idą do telewizji – dodaje.
Obecnie w rejonie dawnego Banku Polskiego trwa budowa rozległego biurowca, w którą włączony zostanie zabytkowy gmach. Inwestycja jest połączona z wykopaniem wielopiętrowego garażu podziemnego, co wciąż jeszcze budzi emocje związane z legendą o skarbcu. Jak mówi Dylewski, to ostatnia szansa jej zweryfikowania. – Jeżeli teraz nie znajdą, to potem wszystko zostanie zalane betonem – wyjaśnia.
js