Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Ryszardowi Boguckiemu 264 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały. Sąd mówił, że traktowanie Boguckiego w areszcie było "nierzadko na pograniczu tortur".
Jak poinformowała reporterka TVN 24 Agnieszka Veljković, sąd ogłosił wyrok w tej sprawie krótko po godz. 9.
Sąd uznał, że osadzenie Ryszarda Boguckiego w tymczasowym areszcie i obostrzenia "nierzadko na pograniczu tortur" związane z przyznaniem mu statusu więźnia niebezpiecznego były dolegliwościami, których nie powinien on doznać.
Konstytucja zapewnia wolność każdemu
- Dzisiejszy wyrok z pewnością spotka się z falą krytyki, natomiast sąd nie może ulegać presji, bo gdyby do tego doszło, skończyłaby się jego niezależność i niezawisłość sędziów - podkreślił sędzia Igor Tuleya w uzasadnieniu wyroku.
Dodał, że w sprawie tej można przyznać rację wnioskującemu o zadośćuczynienie odwołując się wprost do konstytucji. - To, że w dzisiejszych czasach nie jest ona w pełni respektowana nie oznacza, że sądy nie muszą w swoich orzeczeniach do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej - zaznaczył sędzia.
Wskazał, że wszyscy - także osoby, które popadły w konflikt z prawem - korzystają z praw zawartych w konstytucji. - Trzeba, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, przypomnieć, że konstytucja każdemu zapewnia nietykalność i wolność osobistą i każdy bezprawnie pozbawiony wolności ma prawo do odszkodowania - powiedział sędzia Tuleya.
Duszne cele aresztu
Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał w czwartek 264 tys. zł zadośćuczynienia Boguckiemu, prawomocnie uniewinnionemu od zarzutu nakłaniania do zabójstwa gen. Marka Papały, za pozostawanie ponad dziewięć lat w areszcie w związku z tą sprawą i kwalifikowanie go jako więźnia niebezpiecznego. Wyrok ws. zadośćuczynienia jest nieprawomocny. Bogucki chciał 9 mln zł zadośćuczynienia.
Mówiąc o tym, że traktowanie Boguckiego było "nierzadko na pograniczu tortur" sędzia Tuleya precyzował: - Zwłaszcza mamy tu na myśli pozbawianie snu poprzez zapalanie światła, czy umieszczenie w dusznych celach aresztu Warszawa-Mokotów, który decyzją ministra sprawiedliwości zostanie przerobiony na muzeum.
Z wyrokiem nie zgodził się prok. Stanisław Wieśniakowski. "Na pewno prokuratura zażąda uzasadnienia. Nie zgadzam się z ustaleniami sądu (...) żeby na terenie zakładu karnego Warszawa-Mokotów były stosowane tortury wobec Boguckiego. Te ustalenia są dowolne. Wydaje mi się, że wyrok zostanie zaskarżony" - powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali sądowej.
Prawomocnie uniewinniony
Ryszard Bogucki siedział w więzieniu od 2001, kiedy to aresztowano go za zabójstwo Andrzeja K. ps. Pershing. Zarzuty związane z zabójstwem gen. Marka Papały prokuratura postawiła mu dwa lata później. I do tej sprawy sąd też stosował areszt.
Bogucki został skazany za zastrzelenie "Pershinga" na 25 lat. Ale od zarzutu udziału w zabójstwie Marka Papały został prawomocnie uniewinniony. Dlatego wniósł do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszny areszt, w którym (do sprawy Papały) spędził dziewięć lat. Łącznie domagał się ponad 22 mln zł.
Osoba niebezpieczna
W pierwszym procesie w tej sprawie (toczonym jeszcze przed sądem w Katowicach) przyznano mu jedynie zadośćuczynienie – 1,1 mln zł. Wniosek o odszkodowanie został odrzucony. Po częściowym uwzględnieniu apelacji powtórny proces prowadzony jest w sądzie w Warszawie. Dotyczy jednak tylko zadośćuczynienia. Bogucki żąda 9 mln zł - po milionie za każdy rok niesłusznej odsiadki. Wątek odszkodowania został z kolei prawomocnie zakończony.
- Państwo wymaga od zwykłego obywatela, żeby zachowywał się wobec państwa uczciwie. Natomiast kiedy państwo popełni pomyłkę wobec swojego obywatela, to nie dość, że nie chce zrekompensować mu krzywd, to nawet nie chce powiedzieć zwykłego słowa "przepraszam" – mówiła w poniedziałek w swojej mowie końcowej mec. Aleksandra Cempura. - To, co spotkało Ryszarda Boguckiego miało być tzw. dodatkową niedogodnością do stosowanego aresztu. Miało wymiar nieludzkiego i poniżającego traktowania. Miało znamiona tortur – podkreślała.
Zwracała też uwagę, że kluczowe dla warunków, w jakich przetrzymywany był Bogucki, było nadanie mu tzw. statusu "N", czyli osoby niebezpiecznej.
Chodziło o "Pershinga", nie o "Papałę"
- Nadanie "enki" nie miało nic wspólnego z zabójstwem generała Marka Papały – mówił w swoim wystąpieniu prok. Stanisław Wieśniakowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Bogucki od początku był uznany za osobę niebezpieczną, ale nie wynikało to z faktu, że miał zarzut zabójstwa Papały, ale dlatego, że doprowadził do zabójstwa Andrzeja K. ps. Pershing albo Łysy.
Zarzuty stawiane przez Boguckiego i jego pełnomocników dotyczące warunków w areszcie nazywał "nieprawdą" albo "manipulacjami". Zaprzeczył, żeby (co zgłaszał Bogucki) w celi puszczano mu wielokrotnie hymn rosyjski, co miało go dodatkowo dręczyć. Wykluczył, by aresztowany mógł brać kąpiel skuty podwójnymi kajdanami (bo to technicznie niewykonalne), nie uwierzył też, w opowieści osadzonego, że stosowano wobec niego "nieregulaminowe metody", żeby dodatkowo go pognębić. Gdyby tak było, zaznaczył prokurator, to trwałyby jakieś śledztwa w tej sprawie. Poza tym, że Bogucki, co przypomniał oskarżyciel nie składał żadnych "uzasadnionych skarg".
- Nie wierzę, żeby ktoś stosował nieregulaminowe metody wobec osoby o takim życiorysie jak Ryszard Bogucki – ironizował prokurator.
av/pm