W samym centrum Warszawy, tuż obok wejścia do stacji metra Centrum, żyją szczury. Gdy zapada zmrok, szkodliwe gryzonie ruszają na poszukiwanie jedzenia. Z kamerą pojechał tam reporter tvnwarszawa.pl.
Gryzonie zadomowiły się na zielonym skwerze przy stacji metra Centrum. Nie stresuje ich hałas prac budowlanych przy Rotundzie. Nic nie robią sobie z pisku hamujących tramwajów i szumu przejeżdżających aut. Nie płoszą ich rozmowy setek osób idących dosłownie kilka metrów dalej, ani twórczość mężczyzny grającego na krześle. Nie przeszkadza im, że placyk i tamtejsze krzaki bywają traktowane jak szalet. Po zmroku zaczynają się wyłaniać z kilkunastu nor, które tam wykopały.
To właśnie tam nasz reporter zostawił swoją kamerę. Widząc go, wróciły do siebie, ale gdy odszedł kawałek dalej, znów grasowały w najlepsze. Na nagraniu widać, jak biegają po śniegu. – Poruszają się głównie w małych gromadach. Szukają jedzenia, a jeżeli już je znajdą, wracają do swoich mieszkanek – opowiada Mateusz Szmelter.
Przechodnie pędzący tuż obok raczej ich nie dostrzegają. - Ja nie byłem świadomy ich istnienia. Miałem nadzieję, że wracając po pozostawioną kamerę, zobaczę je z bliska. Nic z tego, wystarczył mój cień, aby szybko uciekły do nor – opisuje reporter tvnwarszawa.pl.
Prawdopodobna deratyzacja
O zamieszkujące ścisłe centrum miasta gryzonie zapytaliśmy właściciela działki – Zarząd Zieleni. Jego rzecznik Mariusz Burkacki zapewnia, że urzędnicy wkrótce złożą szczurom niezapowiedzianą wizytę. - Musimy podjąć jakieś kroki. Najpierw pojedziemy i zidentyfikujemy gatunek. Sprawdzimy, czy to są rzeczywiście szczury, bo gryzonie bardzo często mylone są z karczownikami, które są pod ochroną - zapowiada Burkacki.
Gdy potwierdzi się, że to szczury, odpowiedź będzie brutalna - deratyzacja. - Rozstawimy stacje z atestowanymi preparatami, żeby pozbyć się szkodników - dodaje nasz rozmówca. - Są to substancje bezpieczne dla innych zwierząt - zastrzega.
Ratusz stawia na koty
O obecność uciążliwych zwierząt zapytaliśmy także w ratuszu. Tomasz Demiańczuk z biura prasowego urzędu miasta stwierdził, że odpowiedzią miasta jest przede wszystkim dbanie o wolno żyjące koty. To one - zdaniem urzędnika - są godnym i skutecznym przeciwnikiem szczurów. - Nie zauważyliśmy również, aby zgłoszeń w Biurze Ochrony Środowiska z roku na rok było więcej – zaznacza też Demiańczuk.
Niepokojącej tendencji nie potwierdzają także statystyki straży miejskiej. - W 2016 roku przyjęliśmy 270 zgłoszeń dotyczących szczurów, a od stycznia 2017 roku do połowy lutego 2018 roku było ich 320 - mówi Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej.
Kilka dni temu o sprawie pisała "Gazeta Stołeczna".
kz/b