Klub Pardon, To Tu wraca na stałe na muzyczną mapę Warszawy. Na powitanie nowej siedziby niedaleko, ronda Jazdy Polskiej, wystąpą Orlando Julius i The Heliocentrics.
Przez kilka lat Pardo, To Tu był mekką fanów muzyki improwizowanej i alternatywnej (właściciele nie lubią mówić o klubie jazzowym). Niekiedy gościły tam też zespoły, które należałoby przypisać do nurtu world music (w takim też klimacie będzie piątkowy koncert). Lokal wyrobił sobie markę w skali wręcz europejskiej: znakomicie skomponowanym programem, wierną publicznością i rodzinną atmosferą. Skromny lokal pękał w szwach podczas występów Petera Brötzmanna, Colina Stetsona, Kena Vandermarka, Alexandra von Schlippenbacha, Williama Parkera czy Jozefa van Wissema. To tylko drobny, dość przypadkowy fragment, długiej listy artystów, którzy tam gościli. Entuzjazm płynący od publiczności do muzyków i w przeciwnym kierunku sprawiał, że wykonawcy wracali, niektórzy doczekali się nawet dwudniowych mikrofestiwali swojej twórczości z udziałem wielu gości.
Wszystko skończyło się, gdy na jego siedzibę przy placu Grzybowskim zapadł wyrok rozbiórki. Wykonano go sprawnie i szybko, jakby za chwilę miała tam ruszyć nowa inwestycja. Ale po pustej działce do dziś hula wiatr. Wizualizacje wieżowca, który ma tu powstać pokrywały się kurzem, a Pardon nie pozwalał o sobie zapomnieć. Przez dwa wakacyjne sezony rezydował w świetlicy i ogródku przy Nowym Teatrze na Mokotowie. Choć koncertów nie było już tak dużo jako wcześniej, stempel jakości Pardonu pozostawał ważny.
Kawa, muzyka, książki, płyty
Było wiadomo, że miejscówka przy Madalińskiego to rozwiązanie tymczasowe. Daniel Radtke i Magda Dudek nieustannie poszukiwali docelowej siedziby. Wymagania były konkretne i specyficzne, bo Pardon to nie tylko działająca wieczorem koncertowania. Nieco zdewaluowane ostatnimi czasy pojęcie klubokawiarni pasowało do niego bez żadnego "ale". Od rana można było wpaść tu na kawę, po południu zjeść lunch, wieczorem napić się czegoś mocniejszego. Dział sklepik płytowy i księgarnia. W weekendy na dzieci czekały warsztaty. Żeby pomieścić wszystkie funkcje, ambicje i piec do focacci miejsce musiało spełniać wiele warunków i zaoferować długoterminową umowę. A do tego być w Śródmieściu.
Wreszcie udało się taki lokal znaleźć w parterze biurowca w narożniku Trasy Łazienkowskiej i Waryńskiego (wejście od uliczki Podoskich). Ekipa Pardonu skutecznie utrzymywała ten adres w tajemnicy do samego końca.
Na początek uderzenie afrobeatu
Bordowa ściana z wymalowanymi na biało nazwami zespołów, którą kojarzą bywalcy klubu w pierwszej lokalizacji, jest już gotowa (wyższa niż poprzednia). W piątek na jej tle zagra jeden z pionierów afrobeatu - nigeryjski saksofonista i wokalista Orlando Julius. Towarzyszyć mu będzie 7-osobowy londyński zespół, znany płyty "Inspiration Information" z Mulatu Astatke - The Heliocentrics. Na ten występ bilety już się rozeszły, ale po koncercie i w kolejnych dniach zajrzeć może każdy. Warto się pospieszyć z kupnem wejściówek na kolejny koncert. Na dwudniowej rezydencji 28 i 29 października wystąpi Michael Gira, lider i założyciel The Swans. Czasu sporo, ale pamiętając, jak ogromnym zainteresowaniem cieszyły się poprzednie występy Giry w Pardon, To Tu, nie należy zostawiać zakupu na ostatnią chwilę.
Starsi bywalcy koncertów jazzowych mogą pamiętać, że niedaleko stąd, w budynku Focus, swoją pierwszą siedzibę miał Jazzgot. Ten znakomity klub jazzowy musiał się z biurowca dość szybko wynieść. Pardonowi pozostaje życzyć, by zagrzał tu miejsca dłużej.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: Pardon, To Tu