Prace nad wydobyciem fragmentów starych przepraw Instytut badawczy Dróg i Mostów przeprowadził w latach 2008-2014.
O poszukiwaniach pisaliśmy między innymi w kwietniu 2012 roku.
- W 2008 roku dotarła do nas informacja, że jest czyszczony tor wodny Wisły i są wyciągane fragmenty konstrukcji stalowych, które są oddawane na złom, do przetopienia, do huty - opowiada profesor Barbara Rymsza, kierownik projektu "Mosty z Wisły". - Okazało się, że to są fragmenty konstrukcji mostowych - dodaje.
Most pod Cytadelą
Przygoda z wydobywaniem mostów z rzeki zaczęła się od mostu pod Cytadelą, trzeciego stałego mostu zbudowanego w Warszawie. Był to most kolejowy, oddany do eksploatacji w 1908 roku.
Niestety, jego losy były takie, jak wszystkich innych. Został zburzony w 1915 roku przez wojska rosyjskie oraz ponownie w 1944 r., kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie.
Most Kierbedzia
Most Kierbedzia
Wśród wystawionych fragmentów można zobaczyć także element Mostu Kierbedzia, a dokładnie fragment poprzecznicy, czyli elementu, na którym spoczywał pomost, po którym odbywał się ruch.
- Został zbudowany przez generała Kierbedzia. Początkowo nosił nazwę most Aleksandryjski, na część cara Aleksandra I - przypomina Rymsza.
Jak wyjaśnia profesor, ten most był pierwszym stałym mostem zbudowanym przez Wisłę. - Wcześniej budowano mosty pływające. Nie miały one stałych podpór, tylko umiejscowione były na łodziach - łyżwach - tłumaczy.
Przeprawę oddano do użytku w 1864 roku, co dało ogromny impuls do rozwoju miasta.
Przy okazji budowy tego mostu udało się wprowadzić szereg nowości technologicznych. - Między innymi nity nie były wbijane, tylko najpierw wiercono otwory, a potem dopiero wkładano w nie te elementy - opisuje profesor.
Na podporach mostu Kierbedzia, zbudowanych przed rokiem 1864, dzisiaj spoczywa most Śląsko-Dąbrowski.
Most im Ks. Józefa Poniatowskiego
Most im. Ks. Józefa Poniatowskiego
Instytut pochwalić się może także wydobyciem elementu mostu im. ks. Józefa Poniatowskiego, budowanego w latach 1905-1913. - Początkowo był poświęcony carowi Mikołajowi, ale warszawiacy szybko zmienili nazwę na ks. Poniatowskiego - mówi Rymsza.
Fragmenty tego mostu nie były schowane głęboko pod wodą, tak jak to było w przypadku mostu Kierbedzia, którego poszukiwanie na dnie rzeki trwały kilka miesięcy.
Jak mówi Rymsza, problem był innego typu. - Na dnie spoczywał spory fragment konstrukcji przysypany piaskiem na głębokość kilku metrów. Był duży kłopot z jego odkopaniem i wycięciem pewnego fragmentu, który można było przewieźć - tłumaczy. Jak dodaje, chodziło o to, żeby pokazać fragment konstrukcji, typowy dla ówczesnego budownictwa.
Prezentowany przez instytut element waży mniej więcej 20 ton.
"Pontizeum" w Warszawie
"Pontizeum"
Wszystkie mosty prezentowane przez instytut w zeszłym roku zostały zabezpieczone antykorozyjne.
- Najpierw zostały oczyszczone z nalotów rdzy, kamieni, porostów, które tam się osadziły. Następnie zabezpieczono je farbami antykorozyjnymi przez specjalistyczną firmę i ustawiono na tych miejscach, gdzie obecnie spoczywają - opisuje Rymsza.
Profesor chciałaby, aby miejsce to nazywane było "Pontizeum", czyli miejsce poświęcone mostom (w języku włoskim słowo "ponti" oznacza mosty).
Zniszczony element mostu kolejowego
Ekspozycję można oglądać na terenie Instytutu Badawczego Dróg i Mostów przy ul. Instytutowej 1.
su/mz