"Miewają swoje humory i problemy, trzeba na nie uważać"

Alpaki z warszawskiego zoo
Źródło: zoo
Mimo znacznych gabarytów żubr potrafi być cichy jak kot. I poruszać tak, że człowiek nawet nie zorientuje się, że jest tuż obok. - Ale uwaga! Na żubry i w zoo, i w naturze trzeba uważać. Miewają swoje humory i problemy - przyznaje dyrektor stołecznego ogrodu zoologicznego.

Bohaterem kolejnego odcinka cyklu "ZOObacz co w Warszawskim ZOO" jest żubr - symbol "praktycznej i skutecznej ochrony przyrody".- Jest to potężny gatunek. Największy przecież ssak lądowy w Europie, który wymarł na większości obszarów występowania. Został tylko w hodowlach różnych możnowładców - mówi Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo.

Wszystkie są ze sobą spokrewnione

Na szczęście, jak dodaje, udało się zebrać zwierzęta porozsiewane po różnych hodowlach i z nich uzyskać całą współczesną populację tego gatunku. - Tych zwierząt, które dały początek wszystkim żubrom na świecie było tylko… siedem. Wszystkie żubry są więc blisko ze sobą spokrewnione. Stąd potrzeba wytężonej pracy hodowlanej i mądrego krzyżowania ich ze sobą - podkreśla Kruszewicz.Żubry można znaleźć obecnie nie tylko w zoo. Ich popularnym miejscem bytowania jest Puszcza Białowieska. Dyrektor przyznaje, że jeżeli żubr jest dziki i żyje w lesie, potrafi się doskonale ukrywać. Mimo swoich znacznych rozmiarów umie tak bezszelestnie chodzić, że człowiek będący w pobliżu nie dostrzeże jego obecności.

Lepiej się do nich nie zbliżać

- Ale uwaga! Tak jak i w zoo, tak i w naturze trzeba na żubry uważać. Dlatego, że miewają swoje humory i problemy. Krowa z cielakiem może być niebezpieczna i lepiej się za bardzo do nich nie zbliżać - ostrzega Kruszewicz.

W ubiegłym tygodniu bohaterkami filmu z zoo były antylopy bongo. - To jedne z piękniejszych afrykańskich zwierząt. Ten gatunek pochodzi z dżungli tropikalnej - zachwycał się Kruszewicz.

Rozmnażanie bongo

kw//ec

Czytaj także: