- O godzinie 2.30 nad ranem przed okienkiem oficera dyżurnego śródmiejskiej policji stanął 34–latek, który powiedział, że jest poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności za kradzież samochodu - mówi Robert Koniuszy, rzecznik śródmiejskiej policji.
Bo był zmęczony
Jak relacjonuje dalej policjant, 34-latek prosił funkcjonariuszy, żeby go zatrzymali, ponieważ ma dość kłótni ze swoją partnerką oraz tego, że już kilka razy policjanci byli o krok od zatrzymania go. Mówił, że jest tym zmęczony i chce odpocząć.
- Mundurowi wylegitymowali niecodziennego interesanta i sprawdzili w policyjnej bazie danych, że w 2016 roku zapadł w jego sprawie wyrok Sądu Rejonowego na warszawskiej Woli skazujący go na karę roku i 5 miesięcy bezwzględnej kary pozbawienia wolności - tłumaczy Koniuszy.
Mężczyzna miał zgłosić się w więzieniu w grudniu ubiegłego roku. Postanowił jednak się ukrywać. Teraz sam oddał się w ręce sprawiedliwości. Zgodnie z życzeniem, trafił do policyjnego aresztu. Teraz zostanie przewieziony do więzienia, gdzie spędzi prawie półtora roku.
Policja zaskoczona
A sami funkcjonariusze sprawę oceniają jako "zaskakującą". - Rzadko się zdarza, żeby ktoś sam zgłaszał się na policję i mówił, ze sam chce się poddać karze - podsumowuje Robert Koniuszy.
kz/b