Odsłonięty przed kilkoma dniami przy ulicy Mysiej pomnik - Memoriał Wolnego Słowa – upodobali sobie miłośnicy jazdy na rowerach i deskorolkach. Warszawscy aktywiści z grupy M20 obawiają się, że ktoś tego zabroni, a na skwerze nie będzie niczego atrakcyjnego dla mieszkańców.
Memoriał został odsłonięty 5. czerwca, przez prezydenta Bronisław Komorowski i prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Na uroczystości byli również obecni działacze podziemia.
"Nic, co służy ludziom"
Pomnik postanowili wykorzystać też skejci, którzy wskakują na kamienne kubiki. Do ewolucji na rowerach wykorzystują z kolei załamaną do góry kreskę cenzorską.
Witold Weszczak z grupy M20, warszawskiej organizacji, nie widzi w tym nic niewłaściwego. - Wcześniej był paskudny parking, a teraz wymyślna rzeźba – nie ma tam nic, co by służyło ludziom, a skejci przyswoili sobie to miejsce – przekonuje.
Czy nie narusza to jednak powagi pomnika? - Bardzo dobrze, że się tak stało, to jest atrakcja tego miejsca. Inaczej nie przyciągnie ono wielu ludzi – ocenia Weszczak. - Osoby, które przechodziły obok, patrzyły na wyczyny tych młodych ludzi. To działa jak magnes – dodaje.
Obawia się jednak, że skejci mogą zostać usunięci ze skweru Wolnego Słowa. – Moją największą obawą jest to, że ktoś tego zabroni, że przyjdą cenzorzy zachowań – mówi Weszczak.
Przerwana cenzura
Memoriał Wolnego Słowa ma postać czarnej kreski, który ciągnie się od ul. Nowy Świat, naprzeciwko dawnej siedziby KC PZPR, wzdłuż ul. Mysiej do miejsca, gdzie pod numerem 5 mieściło się wejście do Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Przerwanie czarnej kreski i jego zadarcie symbolizuje zwycięstwo wolnego słowa. Autorami projektu są architekci: Katarzyna Brońska, Mikołaj Iwańczuk i Michał Kempiński.
"To był ten dynamit, który rozsadził system"
Pomnik odsłonięto w ramach obchodów 25. rocznicy wyborów, które zapoczątkowały przemiany demokratyczne w Polsce. Prezydent podczas uroczystości apelował o pamięć o "odwadze i zasługach tych, którzy na samym początku potrafili sięgnąć po wolne słowo, wolną myśl i ją upowszechniać". - To był ten dynamit, który rozsadził system - zaznaczył Bronisław Komorowski. Prezydent podkreślił, że tylko w Polsce istniał na tak masową skalę podziemny ruch wydawniczy. - Masowy, to znaczy nie tylko ilość tytułów, nie tylko ilość drukarni, nie tylko ilość czytelników, ale także ogromna ilość ludzi odważnych, którzy mieli tę wolę redagowania, drukowania, kolportowania. To jest z niczym nieporównywalna skala - powiedział Komorowski.
wp/ran
Źródło zdjęcia głównego: Witold Weszczak/ Grupa M20