W okolicach Góry Kalwarii trwa protest rolników zrzeszonych w AgroUnii. Blokują krajową "pięćdziesiątkę" w obu kierunkach. Policja kieruje na objazdy, a drogowcy przyznają: nie wiemy, jak długo potrwają utrudnienia.
- Kilka traktorów, kilkadziesiąt osób, blokuje w tym momencie drogę. Zarówno dla kierowców samochodów osobowych, jak i ciężarówek policja wyznaczyła objazdy - relacjonował Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl, który był na miejscu.
Potwierdził to Jarosław Sawicki, rzecznik policji w Piasecznie. - Policja od początku zabezpiecza to miejsce i wyznacza dla kierowców objazdy - wskazał po godzinie 15. Dodał, że protest został wcześniej zgłoszony przez rolników jako 24-godzinny, a rozpoczął się o godzinie 8.
Blokada w spokojnej atmosferze
Jak zaznaczył nasz reporter, na miejscu protestują głównie sadownicy. – Zwracają uwagę na fatalną, ich zdaniem, politykę rządu w kwestii rolnictwa. Blokada przebiega w spokojnej atmosferze. Na miejscu są policjanci, jednak nie dochodzi do żadnych incydentów. Najwięcej pracy mają funkcjonariusze z ruchu drogowego, oni kierują samochody na objazdy – opisywał Węgrzynowicz.
Jak z kolei poinformowała w komunikacie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, z utrudnieniami trzeba liczyć się na odcinku Góra Kalwaria – Grójec w pobliżu miejscowości Czaplinek.
Droga została zablokowana w obu kierunkach. "Utrudnienie potrwa do czasu odwołania" - napisali drogowcy.
Dlaczego rolnicy protestują?
- Naszym uporem sprawiliśmy, że rolnicy wyszli na drogi na kilkadziesiąt godzin. Jest to bardzo trudne w momencie, kiedy władza dzieli wszystko na dwa. Widzimy falę hejtu spływającą z obozu władzy w naszym kierunku - mówił w środę w Małopolsce lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Dodał, że władza chciałaby "zapędzić rolników do Warszawy pod Sejm i tam otoczyć policją".
- Będziemy stać na drogach w całej Polsce i nie robimy tego ostatni raz. My robimy to po raz pierwszy na dużą skalę (...), ale na pewno nie ostatni – zapowiedział.
Kołodziejczak podkreślił, że rolnicy protestują nie tylko dla siebie, ale mając na uwadze rozwój rolnictwa i produkcję żywności. Przypomniał, że Wawrzeńczyce, gdzie protest zakończył się rano, to zagłębie polskich warzyw. Jak mówił lider AgroUnii, przez Małopolskę przeszły nawalne deszcze i gradobicia, a polscy rolnicy w roku 2021 nawet nie mogli ubezpieczyć upraw i płodów rolnych od skutków klęsk żywiołowych.
- Władza kolejny miesiąc nas ignoruje i olewa – mówił Kołodziejczak. - Żyjemy w kraju, gdzie obóz rządzący nadużywa swoich kompetencji, bo jest to swoiste nadużycie nieodzywanie się do ludzi, którzy strajkują - ocenił lider AgroUnii. - Władza jest nieskuteczna i demagogiczna. Buduje opowieści, za którymi nie stoją fakty. To jest właśnie władza PiS - powiedział.
Jak mówił, każdego dnia w Polsce upada 50 gospodarstw, kryją się za tym ludzkie dramaty: brak środków do życia i samobójstwa. Kołodziejczak podał, że z roku na rok rolnicy coraz taniej sprzedają warzywa, żeby kupić litr paliwa, muszą sprzedać 20 kilogramów cebuli lub 15 kilogramów ziemniaków, worek kapusty, 5 kilogramów cukinii. Wskazał, że Polska nie może wywozić ziemniaków na rynek UE, ich produkcja w naszym kraju zmalała o ok. 40 procent, wydłuża się droga żywności od producenta do konsumenta.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl