Obrona byłego dyrektora Instytutu Metorologii i Gospodarki Wodnej wnioskowała, by wypuścić 64-latka zza krat za poręczeniem majątkowym.
- Najbliżsi Mieczysława O. są przygotowani na kwotę 100 tysięcy złotych. Jeżeli miałoby to być więcej, wówczas poręczenie mogłoby być stosowane w formie hipoteki na nieruchomościach. Proponuję także dozór policji, może być pięć razy w tygodniu, zakaz kontaktu z uczestnikami tego postępowania, zakaz opuszczania kraju i zatrzymanie paszportu – wyliczał mecenas Lech Kaniszewski.
Prosił o to także sam oskarżony, który ze łzami w oczach oświadczył sądowi, że chciałby wrócić do żony i córki.
"Mógłby uciec"
Prokurator oponował. Przekonywał, że O. może wpływać na świadków, fałszować dokumenty świadczące przeciwko niemu, albo je niszczyć.
- Przyjął 900 tysięcy w łapówkach, gdzieś te pieniądze musi posiadać. Nie udało się ich zabezpieczyć, prawdopodobnie są na zagranicznych kontach. Mógłby uciec - mówił prokurator Przemysław Ścibisz i wnioskował o przedłużenie aresztu na pół roku.
Sąd nie zdecydował się wypuścić Mieczysława O. za kaucją.
Sędzia Izabela Magdziarz wystąpiła za to do Sądu Apelacyjnego w Warszawie z wnioskiem o areszt dla Mieczysława O. do 15 marca 2019 roku. W tym czasie zaplanowanych jest prawie trzydzieści rozpraw i przesłuchanie około setki świadków.
W lipcu miną dwa lata, od kiedy Mieczysław O. został tymczasowo aresztowany. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeżeli oskarżony ma być pozbawiony wolności powyżej tego okresu (bez wyroku) musi na to wyrazić zgodę sąd apelacyjny.
900 tysięcy złotych
Podczas rozprawy sąd kontynuował przesłuchanie Mieczysława O. Były dyrektor IMGW składał wyjaśnienia przez ponad cztery godziny w środę i dwie podczas czwartkowej rozprawy. Odpierał każdy, z 94 zarzutów, jakie postawił mu prokurator.
Według śledczych O. przez lata pobierał od pracowników na stanowiskach kierowniczych "procent" od wynagrodzenia i premii. Miał na tym zarobić około 900 tysięcy złotych. Oskarżony zaprzeczał tłumacząc, że ze musiałby być "kompletnym idiotą", żeby przyjmować łapówki. - Nie wiem jak mam się bronić, skoro nie ma żadnych dowodów na to, ze mi te pieniądze dawali - powiedział.
Dyrektor uważa, że za jego czasów IMGW miał się lepiej, niż wcześniej. Zwalczał "familijne klany" i sprzeciwiał się wszelkim formom łapówkarstwa. Twierdzi, że nie przyjmował od pracowników żadnych prezentów.
Jednak prokuratura zarzuca mu fikcyjne zatrudnianie ludzi, którzy nie pracując pobierali wypłaty oraz zatrudnianie młodych mężczyzn, którzy za pracę mieli się odwdzięczać seksem.
Mieczysław O. odpowiada przed sądem także za złe wydatkowanie funduszy IMGW. Według wyliczeń oskarżyciela szkoda mogła wynosić nawet 2 miliony złotych. Oskarżony zaprzeczył, by kupował alkohol i prezenty dla kierowników, żeby budować pozycję społeczną. - Przez lata było kilkadziesiąt kontroli i żadna nie zakwestionowała tych zakupów - tłumaczył.
Dwa lata śledztwa
Śledztwo w sprawie korupcji w IMGW trwało prawie dwa lata. Zostało wszczęte po serii anonimowych donosów. W procesie, który rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie oskarżone są trzy osoby. Pozostałe 18 osób, które miały zarzuty opłacania dyrektora, przyznało się do winy i poddało karze bez procesu.
Jedną z tych osób jest Łukasz L., były zastępca Mieczysława O. i główny świadek w tej sprawie. Mężczyzn przed laty miał łączyć romans. Były dyrektor jest przekonany, że L. złożył obciążające go wyjaśnienia by dostać łagodniejszą karę.
Zobacz też materiał o procesie dotyczącym zabójstwa sprzed 23 lat:
Proces - zabójstwo sprzed 24 lat
Proces - zabójstwo sprzed 24 lat
PAP/kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Grycuk / Wikipedia (CC BY-SA 3.0 PL)