Likwidacja warszawskich gimnazjów pochłonie 80 milionów złotych

O koszty reformy pytał radny PO
O koszty reformy pytał radny PO
Źródło: archiwum TVN
80 milionów złotych – tyle według szacunków ratusza będzie kosztowała Warszawę reforma edukacji związana z likwidacją gimnazjów. Wliczono w to m.in. wydatki poniesione na dostosowanie placówek do nowych warunków i nowej liczby uczniów.

O koszty związane z powrotem do ośmioletniej szkoły podstawowej zapytał w interpelacji radny Platformy Obywatelskiej Lech Jaworski.

"Wydatki z tym związane dotyczyć będą w szczególności konieczności przygotowania odpowiedniej infrastruktury, tj. pracowni przedmiotowych w szkołach podstawowych, a w gimnazjach przekształcanych w szkoły podstawowe utworzenia świetlic, placów zabaw i stołówek szkolnych" – wylicza w odpowiedzi wiceprezydent miasta Włodzimierz Paszyński.

Odprawy dla nauczycieli

Jak dodaje, niezbędne będzie też przygotowanie szkół zawodowych do realizacji nowej podstawy programowej. "Szacowane koszty wykonania tych działań to około 80 mln zł do poniesienia w najbliższym czasie" – informuje zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Ale to nie wszystko. Zdaniem Paszyńskiego, należy liczyć się też z koniecznością wypłaty odpraw dla nauczycieli, którzy nie będą mogli znaleźć zatrudnienia w przekształconych placówkach (np. z powodu braku odpowiednich kwalifikacji). "Obecnie trudno jednak oszacować koszty tych odpraw" – twierdzi wiceprezydent.

Warszawa już rezerwuje pieniądze

Reforma edukacji nie jest jeszcze przesądzona. Wprawdzie projekt pomyślnie przeszedł przez Sejm i Senat w połowie grudnia. Wciąż czeka jednak na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Mimo to w budżecie Warszawy na przyszły rok wpisano już rezerwę na ewentualną reformę. Władze miasta przeznaczyły na nią 242 miliony zł. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, plan finansowy został przyjęty przez radnych 15 grudnia. Edukacja to najmocniej dotowana dziedzina. Miasto planuje wydać na nią 3,4 miliardy, z czego około 422 miliony na oświatowe inwestycje.

Stołeczny ratusz nie ukrywa, że do planowanej przez Prawo i Sprawiedliwość reformy ma sceptyczny stosunek. Kilka tygodni temu Włodzimierz Paszyński (odpowiada w urzędzie miasta właśnie za edukację) ostrzegał, że zmiany mogą przynieść chaos organizacyjny i słabszą jakość kształcenia.

"Ministerstwo nie uwzględnia licznych opinii teoretyków i praktyków, rodziców i organizacji przestrzegających przed szybkim wprowadzeniem nieprzygotowanych zmian" – pisał w liście skierowanym do dyrektorów i uczniów.

W podobnym tonie na Twitterze wypowiedziała się też sama Hanna Gronkiewicz-Waltz. "Reforma edukacji MEN jest nie tylko nieprzemyślana, ale też bardzo kosztowna. Są lepsze sposoby na wykorzystanie tych pieniędzy" – napisała.

Protestowali przeciwko reformie

Przeciwko reformie kilkukrotnie protestowali działacze ZNP, nauczyciele warszawskich gimnazjów i rodzice uczniów. "Dość niszczenia edukacji", "Stop reformie pisanej na kolanie" – transparenty takiej treści zawisły na 60 placówkach w stolicy.

Duża manifestacja odbyła się też w połowie listopada. Jej uczestnicy przeszli z pl. Piłsudskiego przed budynek sejmu. Według miasta, w zgromadzeniu wzięło udział 30 tys. osób. Natomiast zdaniem policji – dwa razy mniej.

Z danych stołecznego Biura Edukacji wynika, że w Warszawie obecnie funkcjonuje 248 gimnazjów: 155 z nich prowadzonych jest przez miasto (uczy się w nich blisko 37 tys. uczniów). Pozostałe 93 gimnazja to szkoły niepubliczne i publiczne prowadzone przez inne organy (uczy się w nich 5,9 tys. uczniów).

Nauczyciele idą przed sejm

kw/pm

Czytaj także: