Lekarze rezydenci dziewiąty dzień prowadzą głodówkę w proteście przeciwko słabej płacy i warunkom pracy. Chcą spotkania z premier Beatą Szydło. Rzecznik rządu zaznacza, że będzie to możliwe, jeśli medycy przerwą głodówkę.
- Protest jest krzykiem i wołaniem o pomoc o naprawę polskiej ochrony zdrowia. To ostatni etap, który nie godzi w pacjentów – powiedział po godzinie 12 Jarosław Biliński, lekarze rezydent. I podkreślił, że mediacje z ministrem zdrowia uznają za zakończone. Ponowił też apel o spotkanie z premier Beatą Szydło. – Tylko w ten sposób możemy rozwiązać ten problem. Nasi koledzy, którzy głodują, są w fatalnym stanie psychicznym – zaznaczył. Dodał, że dostaje dziesiątki zgłoszeń od lekarzy, którzy w ciągu tygodnia będą mogli przystąpić do protestu. Jak powiedział, prawdopodobnie w sobotę odbędzie się pikieta przed kancelarią premiera w Alejach Ujazdowskich, a także pikiety we Wrocławiu i Szczecinie. - Planowane są także lokalne strajki głodowe - zaznaczył Biliński.
Jak podało RMF FM, prezes rady ministrów chce spotkać się z medykami. - Premier Beata Szydło spotka się z protestującymi lekarzami rezydentami pod warunkiem, że młodzi medycy przerwą głodówkę - stwierdził Rafał Bochenek, rzecznik rządu.
Jarosław Biliński przekonuje, że lekarzom nie chodzi o negocjowanie spotkania z premier. - Jeżeli uzna, że jest to ważne, to powinna się z nami spotkać - podkreślił.
Z kolei poseł Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz stwierdził, że w czwartek, na prośbę PO, premier ma udzielić informacji na temat protestu rezydentów.
"Naprawdę duży szacunek"
Protest w holu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy Żwirki i Wigury trwa już od ponad 190 godzin. - Kolejne osoby mają zamiar i dołączają. W nocy na przykład zrobił to kolega z Lublina – zaznaczył we wtorek dr Krzysztof Halabuz, przewodniczący porozumienia rezydentów.
Nad stanem zdrowia protestujących czuwają inni lekarze. Jedna z protestujących zasłabła w poniedziałek, podczas spotkania na komisji zdrowia. Jak zapewnia Halabuz, została przebadana zaraz po tej sytuacji i dalej głoduje. – Naprawdę duży szacunek, że tak można zmobilizować swój organizm – nie krył przewodniczący porozumienia. I zapewniał, że poruszenie w środowisku jest ogromne. – Odzew, jaki dostajemy, głosy wsparcia, to jest coś naprawdę fantastycznego. Środowisko jednoczy się. Postulaty są bardzo aktualne i dotyczą nas wszystkich – przekonywał Halabuz. Rezydenci chcą spotkać się z premier Beatą Szydło i wicepremierem Matuszem Morawieckim. – Co ciekawe, nawet członkowie porozumienia rezydentów wychodzą już z pomysłami: może skoro ona nas nie słyszy, napiszmy na Pałacu Kultury, może rozwieśmy baner, bądź zacznijmy jeździć z tabloidami po Warszawie i napiszmy: pani premier, prosimy o spotkanie – wyliczał pomysły Halabuz.
Ale mogą być też inne formy protestu. - Myślimy, żeby zrezygnować z dodatkowych zajęć, które zapewniają nam utrzymanie. Wtedy ten system opieki zdrowotnej stanie. Wiemy, że taki strajk, bierny strajk, niepodjęcie się dodatkowych zajęć spowoduje, że oddziały pomocy doraźnej mogą się zatrzymać - powiedział z kolei Jakub Ratajczak, protestując lekarz rezydent z Nowej Soli.
"Nie ma progresu"
Doktor odniósł się także do poniedziałkowego spotkania z ministrem zdrowia Konstanty Radziwiłłem, który stwierdził, że nakłady na ochronę zdrowia rosną i będą rosły - Zdecydowanie nie ma żadnego progresu. Minister zaklina rzeczywistość. W trakcie komisji zdrowia usłyszeliśmy, ze wszystko idzie doskonale, kraj się rozwija, nakłady wzrastają. Natomiast nie przekłada się absolutnie to na to, co obserwujemy - twierdzi Halabuz.
Protest młodych lekarzy trwa od ubiegłego poniedziałku. Zgromadzili się w holu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy Żwirki i Wigury. Głodówkę prowadzi tam około 20-30 osób. Kilku rezydentów przerwało tę formę protestu ze względu na stan zdrowia, na głodówkę decydują się jednak kolejni medycy.
ran/r