Nadzwyczajna sesja w sprawie reprywatyzacji i... puste miejsca przedstawicieli Platformy. Prezydent ponownie nie pojawiła się na posiedzeniu. Sala została przejęta przez lokatorów i miejskich aktywistów. "Lokatorzy to nie towar", "Gdzie są radni PO? Dlaczego nikt się nami nie interesuje?" - pytali.
Wniosek o nadzwyczajne posiedzenie radnych wyszedł ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja liczyła, że tym razem prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz osobiście pojawi się na sesji i wytłumaczy, dlaczego ratusz oddał cenne grunty na placu Defilad. Przeliczyli się.
PO nie przychodzi, sesja bez kworum
Na sali nie było ani Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani radnych PO. Przedstawiciele Platformy zwołali jedynie krótki briefing prasowy, aby poinformować, że nie wezmą udziału w posiedzeniu. - PiS zapomniał, że w ostatnim czasie odbyły się trzy sesje poświęcone reprywatyzacji. Od poprzedniego tygodnia nie wydarzyło się w tej sprawie nic takiego, co wymagałoby nadzwyczajnego posiedzenia – powiedział Jarosław Szostakowski.
- Na ostatniej sesji radni i mieszkańcy mieli możliwość zadawania pytań. Prezydent Jóźwiak przedstawił pełną informację w sprawie Chmielnej. Nikt nie chciał słuchać. Były krzyki i wrzaski – mówiła przewodnicząca Ewa Malinowska-Grupińska.
PiS: prezydent boi się rozmawiać
Politycy PiS decyzję Platformy skomentowali krótko: - Pani prezydent po raz kolejny pokazała, że boi się rozmawiać o placu Defilad i innych trudnych sprawach. Miała czas dla deweloperów, a nie miała dla zwykłych mieszkańców – powiedział radny tej partii Cezary Jurkiewicz.
- W sytuacjach newralgicznych słyszymy od PO jedno hasło: "to my wygraliśmy wybory i rządzimy tym miastem". Dziś naprawdę pokazali styl tego rządzenia – punktował oponentów.
Bez obecności Platformy sesja nie mogła się odbyć ze względu na brak kworum. Sytuację postanowili więc wykorzystać aktywiści i lokatorzy. Ich – w przeciwieństwie do polityków PO – w Pałacu Kultury było tego wieczoru wyjątkowo dużo.
Lokatorzy w rolach radnych
- Jestem zaniepokojony. Zginęli radni PO. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – ironizował Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. - Nie chcemy takich radnych, którzy nie zajmują się naszymi sprawami – krzyczał.
Aktywiści z Partii Razem przynieśli też zrobioną z kartonu figurę Hanny Gronkiewcz-Waltz. - Zrobiliśmy wszystko, aby pani prezydent stawiła się dziś na sesji. Dostarczyliśmy mapę, wyznaczyliśmy trasę. Mimo to się nie udało – mówił Jakub Rozenbaum.
Członkowie Razem zadeklarowali, że będą dbali o to, aby Hanna Gronkiewicz-Waltz pojawiała się wszędzie tam, gdzie powinna być. - Będziemy ją zabierać na sesję i inne wydarzenia – zapewnił Rozenbaum.
Lokatorzy zajęli miejsca radnych. Wykrzykiwali hasła: "Lokatorzy to nie towar", "Nie chcemy takiej władzy". Mieli plakaty i transparenty. Przekonywali, że reprywatyzacja to problem, który nie może już dłużej czekać i władze stolicy nie mogą go bagatelizować.
Zorganizowano wspólną debatę o reprywatyzacji, jej bolączkach i sposobach na rozwiązanie.
Kolejna sesja bez prezydent miasta
Przypomnijmy, że to nie pierwsza awantura, do której dochodzi na sesji Rady Warszawy w ostatnim czasie. Podobny happening miał miejsce w czwartek, kiedy ratusz tłumaczył się ze zwrotu działki na placu Defilad.
Aktywiści pytali wówczas: "gdzie jest Hanna Gronkiewicz-Waltz? Dlaczego zasłania się swoimi urzędnikami?". We wtorek ponownie przyszli na sesję z takim samym pytaniem. Było ich jednak dwukrotnie, a być może i trzykrotnie więcej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ratusz tłumaczy się ze zwrotu działki: „Zostaliśmy wprowadzeni w błąd”
Konferencja Partii Razem
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl