Koza buszuje po parku. "Właściciel powiedział, że jest u dentysty"

Koza w Parku Praskim
Źródło: Maja/Kontakt24
Koza terroryzuje Park Praski - zaalarmowała reporterka24. Na Kontakt24 wysłała zdjęcie zwierzęcia z dostojną brodą i budzącymi respekt rogami. Według relacji naszej czytelniczki, koza od godziny 17. przechadzała się po parku w okolicy ulicy Jagiellońskiej.

O nietypowej sytuacji w Parku Praskim poinformowała nas pani Maja. W rozmowie telefonicznej stwierdziła, że zwierzę od godziny 17 kręci się przy placu zabaw od strony ulicy Jagiellońskiej. - Straż miejska ani policja nie zareagowały. Właściciel miał przyjechać dwie godziny temu. Koza się denerwuje - relacjonowała przed 20 pani Maja.

Jak dodała, koza jest pod opieką kobiety, która ją znalazła oraz mężczyzny, który podaje się za znajomego właściciela zwierzęcia. – Kozę znalazła pani, która zgłosiła sprawę do straży miejskiej oraz policji, ale żadne służby nie zainteresowały się tematem – przyznała nasza rozmówczyni. – Pojawił się człowiek, który twierdził, że jest kolegą właściciela zwierzęcia. Zadzwonił do niego i tamten powiedział, że koza musiała uciec i przepłynąć Wisłę – relacjonowała.

Dodała, że mężczyzna miał powiedzieć, że jest u dentysty i przyjedzie do parku za godzinę, ale po upływie półtorej godziny, ciągle się nie pojawił. - Próbowaliśmy do niego jeszcze dzwonić, ale ma wyłączony telefon – wyjaśniła.

Ekopatrol w drodze

W sprawie kozy podjęliśmy interwencję. Zadzwoniliśmy do straży miejskiej. Kilka minut po 20 Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży obiecał zająć się sprawą. 9 minut później oddzwonił z informacją, że ekopatrol udał się na wskazane miejsce. Więcej informacji Jabraszko obiecał przekazać we wtorek. - Muszę zapoznać się z notatką służbową funkcjonariuszy i będę mógł wtedy powiedzieć więcej na temat sytuacji - powiedział Jabraszko.

We wtorek Jerzy Jabraszko wyjaśnił, że straż miejska nie była w sprawie kozy opieszała. Jak się okazało były dwie interwencje. Pierwsza o 18.20, kiedy ekopatrol zastał mężczyznę opiekującego się kozą i czekającego na właściciela organizującego transport zwierzęcia. Później straż dostała kolejne zgłoszenie dotyczące tej samej kozy i interweniowała drugi raz około 19.20. Według funkcjonariuszy wszystko przebiegło sprawnie.

- Koza jest hodowana na wyspie, za zgodą miasta - powiedział Jabraszko. Chodzi o wyspę przy moście Gdańskim. Kozy i owce są tam "zatrudnione" do koszenia zieleni, co ma przygotować miejsce do lęgu ptaków.

est/mś

Czytaj także: