Koszykowa: kto zepsuł, będzie naprawiał

fot. TVN Warszawa
fot
Źródło: | basketball.realgm.com, Miami Herald
To wykonawca remontu doprowadził do zrujnowania ul. Koszykowej. TVN Warszawa dotarła do wyników kontroli zleconej przez wodociągowców. Te jednoznacznie pokazują błędy firmy, która układała nowe rury pod jezdnią.

Łukasz Wieczorek dotarł do wyników kontroli Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociagów i Kanalizacji. Wodociągowcy dokładnie sprawdzili, dlaczego po dwóch miesiącach od ułożenia nowych rur, jedna z nich pękła, a woda zerwała jazdnię. Według MPWiK firma użyła zbyt słabego sprzętu do łączenia rur.

Fuszerka wykonawcy

Po tej gigantycznej awarii sprzed tygodnia wodociągowcy z niedowierzania łapali się za głowy i szybko zaczęli szukać odpowiedź na pytanie: jak to możliwe, że z nowej rury zaczęła tryskać woda? Odpowiedź już jest. Rozkopywania dopiero co zalanego asfaltu można było uniknać.

- Wykonawca po prostu popełnił błędy podczas wykonania. Źle połączył rury. Użył zbyt słabego sprzętu. Teraz te błędy będzie naprawiał - wyjaśnia Izabela Jeżowska z MPWiK.

Jeszcze kilka dni temu kierownik prac mówił, że o fuszerce nie ma mowy. - Ja nic nie mówiłem takiego! - protestuje Józef Szczerba, kierownik prac.

Ale nagrana przez nas wypowiedź z 3 lutego nie pozostawia wątpliwości. - To nie była fuszerka. Ten wodociąg pracował już dwa miesiące. Jakby była fuszerka, to by od razu było - przekonywał wówczas ten sam kierownik. Dziś odsyła do firmy, w której pracuje. A ta kieruje nas z powrotem do MPWiK.

Firma uniknie kary

Mimo przekonania o winie wykonawcy, wodociągowcy nie zamierzają firmy ukarać. - Kar nie przewidujemy. Największą karą dla wykonawcy jest to, że jeszcze raz musi zrobić to, co już raz wykonał - mówi Izabela Jeżowska.

Pojawia się pytanie o brak nadzoru nad pracą zewnętrznej firmy. - Były przeprowadzone próby ciśnieniowe. Wszystko było dobrze. Nic nie wskazywało na to, że są tam jakieś błędy. Nie udało się wychwycić, ze to była zła zgrzewarka do rur - broni się przedstawicielka MPWiK.

Naprawa ma zakończyć się do końca lutego. Potem, jeszcze raz będzie trzeba wylać asfalt.

Łukasz Wieczorekbako/mz

Czytaj także: