Prokuratura bada sprawę śmierci piętnastu pensjonariuszy domu opieki przy Bobrowieckiej

Dom opieki przy Bobrowieckiej
Trudna sytuacja w domu opieki na Bobrowieckiej
Źródło: TVN24
Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo dotyczące śmierci pensjonariuszy domu opieki społecznej przy Bobrowieckiej. Śledczy prowadzą przesłuchania, sprawdzają również dokumentację dotyczącą funkcjonowania ośrodka.

- Uzyskano informację, że w okresie od 1 marca do 27 kwietnia zmarło w placówce pięć osób, zaś w szpitalu dziesięć – przekazała Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak zaznacza, nie jest jeszcze pewne, czy wszyscy byli zakażeni. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Dotychczas przeprowadzono sekcję zwłok jednej pensjonariuszki.

- Zlecono biegłym z zakresu medycyny sądowej przeprowadzenie dodatkowych badań w celu ustalenia przyczyny zgonu pokrzywdzonej – dodała rzeczniczka.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Przesłuchują świadków

Prokuratura przesłuchała już między innymi dyrektora Wydziału Zdrowia w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, pielęgniarkę, która dobrowolnie zgłosiła się do pracy, pracownika zakładu rehabilitacji i fizjoterapii, pracownika sanepidu oraz część członków rodzin zmarłych pensjonariuszy.

Śledczy uzyskali również dokumentację z kontroli przeprowadzonej w ośrodku przez wojewodę, od Fundacji Nowe Horyzonty, a także dokumentację od Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego związaną z funkcjonowaniem fundacji.

Pierwsze o śledztwie w sprawie śmierci piętnastu osób poinformowało RMF FM.

Kalendarium zdarzeń w domu opieki przy Bobrowieckiej
Kalendarium zdarzeń w domu opieki przy Bobrowieckiej
Źródło: tvn24

Trudna sytuacja w ośrodku

O trudnej sytuacji w ośrodku na Bobrowieckiej pisaliśmy na tvnwarszawa.pl wielokrotnie. Pierwszy przypadek zakażania w ośrodku potwierdzono jeszcze pod koniec marca. Szybko zakażały się kolejne osoby. Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień.

Gdy Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że podczas pandemii medyk może pracować tylko w jednym miejscu, odszedł niemal cały personel. W środku została tylko dyrektorka-pielęgniarka, ale i ona wreszcie zeszła z pokładu. Po 10 dniach nieprzerwanej pracy udała się na kwarantannę. Wojewoda zawiadomił prokuraturę. I skierował do pracy w ośrodku inne pielęgniarki oraz lekarza. Wówczas zgłosiła się tylko jedna pielęgniarka i lekarz.

Czytaj także: