- Uzyskano informację, że w okresie od 1 marca do 27 kwietnia zmarło w placówce pięć osób, zaś w szpitalu dziesięć – przekazała Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak zaznacza, nie jest jeszcze pewne, czy wszyscy byli zakażeni. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Dotychczas przeprowadzono sekcję zwłok jednej pensjonariuszki.
- Zlecono biegłym z zakresu medycyny sądowej przeprowadzenie dodatkowych badań w celu ustalenia przyczyny zgonu pokrzywdzonej – dodała rzeczniczka.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Przesłuchują świadków
Prokuratura przesłuchała już między innymi dyrektora Wydziału Zdrowia w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, pielęgniarkę, która dobrowolnie zgłosiła się do pracy, pracownika zakładu rehabilitacji i fizjoterapii, pracownika sanepidu oraz część członków rodzin zmarłych pensjonariuszy.
Śledczy uzyskali również dokumentację z kontroli przeprowadzonej w ośrodku przez wojewodę, od Fundacji Nowe Horyzonty, a także dokumentację od Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego związaną z funkcjonowaniem fundacji.
Pierwsze o śledztwie w sprawie śmierci piętnastu osób poinformowało RMF FM.
Trudna sytuacja w ośrodku
O trudnej sytuacji w ośrodku na Bobrowieckiej pisaliśmy na tvnwarszawa.pl wielokrotnie. Pierwszy przypadek zakażania w ośrodku potwierdzono jeszcze pod koniec marca. Szybko zakażały się kolejne osoby. Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień.
Gdy Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że podczas pandemii medyk może pracować tylko w jednym miejscu, odszedł niemal cały personel. W środku została tylko dyrektorka-pielęgniarka, ale i ona wreszcie zeszła z pokładu. Po 10 dniach nieprzerwanej pracy udała się na kwarantannę. Wojewoda zawiadomił prokuraturę. I skierował do pracy w ośrodku inne pielęgniarki oraz lekarza. Wówczas zgłosiła się tylko jedna pielęgniarka i lekarz.
Autorka/Autor: kz/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN