Mężczyzna, który w sierpniu pobrał 1,2 mln złotych z różnych punktów w Warszawie i nie rozliczył się z firmą ochroniarską, w której pracował, został aresztowany na trzy miesiące – podaje stołeczna policja.
O zatrzymaniu konwojenta poszukiwanego listem gończym informowaliśmy kilka dni temu. Policja znalazła go w okolicy Puław. Teraz funkcjonariusze informują, że Grzegorz L. został aresztowany. - Decyzją prokuratora sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy – mówi Piotr Świstak z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Jak informuje TVN24, mężczyzna jest oskarżony o kradzież 1,2 mln zł i przywłaszczenie broni służbowej. Za oba czyny grozi mu do 10 lat więzienia.
Wpadł, bo spowodował stłuczkę
Mężczyzna wpadł niejako przez przypadek. Jak dowiedział się Dariusz Łapiński, reporter "Faktów" TVN, Grzegorz L. za skradzione pieniądze kupił sobie używaną toyotę.
– Ubezpieczył ją na swoje nazwisko. Doszło do zdarzenia drogowego, w którym brał udział właśnie ten samochód. – Idąc tym tropem policjanci, ograniczyli okręg poszukiwań - mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Mężczyzna został zatrzymany przed domem, który wynajmował pod Puławami. Nie miał szans na ucieczkę. – Na szczęście nie musieliśmy używać broni, choć mieliśmy informację, że L. może być niebezpieczny. Posiadł przy sobie broń, którą zabezpieczyliśmy – relacjonuje oficer operacyjny policji.
Ukradł 1,2 mln złotych
O całej sprawie informowaliśmy w sierpniu. 41-latek pracujący w jednej z firm ochroniarskich w Warszawie zebrał pieniądze z różnych punktów w mieście, głównie sklepów, i zniknął nie rozliczając się z gotówki. Jak podała wtedy prokuratura, chodziło o 1,2 mln złotych. Śledczy ustalili, że oprócz gotówki mężczyzna zabrał ze sobą także służbową broń i ponad 60 sztuk amunicji.
Mężczyźnie postawiono zarzut przywłaszczenia pieniędzy. Prokuratura wystawiła za nim list gończy. Za przywłaszczenie pieniędzy 41-latkowi może grozić od roku do 10 lat więzienia.
Tak o poszukiwaniach konwojenta wypowiadała się w sierpniu prokuratura:
ran/sk