Urzędnik, prezydent i biznesmen
Jak czytamy w zapowiedzi posiedzenia, pierwszy ma zeznawać Marcin Bajko - to były, wieloletni dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami w ratuszu, który został zwolniony po wybuchu tak zwanej afery reprywatyzacyjnej. Ma być przesłuchany w charakterze świadka.Wezwano też dwie osoby jako strony. Pierwsza to Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy. Jak już wielokrotnie zapowiadała, nie ma zamiaru stawiać się przed członkami komisji. Jako drugi wezwany został Marcin M. - znany biznesmen zajmujący się roszczeniami. "Na czas przesłuchania strony - Macieja M. rozprawa będzie odbywać się będzie w trybie niejawnym" - zaznacza w mailu wysłanym do dziennikarzy Oliwer Kubicki, rzecznik prasowy komisji.Jak powiedział tvnwarszawa.pl, niewykluczone, że stawią się również pełnomocnicy spadkobierczyni części terenu przy ulicy Twardej 8/10.
Niejawnie we Wrocławiu
To nie będzie pierwsze posiedzenie. Komisja we wtorek prowadziła przesłuchania we Wrocławiu w zakładzie karnym i areszcie. Jedna osoba odmówiła składania zeznań, dwie pozostałe były przepytywane jeszcze w godzinach późnowieczornych. Te przesłuchania były niejawne. CZYTAJ WIĘCEJ.
Były urzędnik kontra prezydent
W poniedziałek przed komisją stanął między innymi Krzysztof Śledziewski, były urzędnik z BGN. Najbardziej zaskakującym elementem jego zeznań była sprawa rzekomej ingerencji Hanny Gronkiewicz-Waltz w podejmowane decyzje reprywatyzacyjne.
Według niego, w jednej ze spraw prezydent zażyczyła sobie "zmiany decyzji wydanej przez biuro". Miało chodzić o nieruchomość położoną nieopodal tzw. Kercelaka, w rejonie Towarowej i al. Solidarności. - Tam była wydana decyzja odmowna. Pani prezydent żądała zreferowania sprawy i miała powiedzieć [do Marcina Bajki - red.] "zawiodłam się na panu, panie dyrektorze" - wspominał Śledziewski.
Drugi zeznający przed komisją świadek Jerzy Mrygoń nie był już tak "otwarty", jak jego poprzednik. Na pytania komisji odpowiadał szczegółowo, ale też ostrożnie - dbając o precyzję swojej odpowiedzi.
Za kluczowe elementy jego zeznań należy uznać m.in. stanowcze przekonanie, że decyzja o zwrocie Twardej, którą podpisał w kwietniu 2014 roku była "zgodna z prawem i ze stanem faktycznym, jaki wówczas posiadał".
Na pytanie, czy podjął ją bez nacisków odparł: "nie otrzymałem fizycznego polecenia podpisania tej decyzji. Podpisy, które składałem, pełniąc obowiązki zastępcy dyrektora BGN, składałem w moim przekonaniu świadomie".
CZYTAJ WIĘCEJ O PONIEDZIAŁKOWYM POSIEDZENIU.
ran/mś
Pierwsze oficjalne posiedzenie komisji weryfikacyjnej
Pierwsze oficjalne posiedzenie komisji weryfikacyjnej