Rower przewrócił się na prywatny samochód strażniczki miejskiej. Ta dopatrzyła się rysy i zażądała 1000 złotych. Miała zrobić awanturę, grozić sądem i wezwać policję do dziewczyny, która nie mówi nawet po polsku. Straż miejska informuje, że prowadzone jest wewnętrzne dochodzenie wyjaśniające.
Do zdarzenia doszło w miniony piątek przy ulicy Przemyskiej na Ochocie, w budynku, gdzie znajduje się posterunek straży miejskiej, a także odbywają się zajęcia z ceramiki. "W trakcie zajęć zostałam zaalarmowana przez strażniczkę, że zaparkowany przy wejściu do budynku rower należący do jednej z kursantek, zagranicznej stażystki przewrócił się i siodełkiem opiera się o drzwi zaparkowanego obok prywatnego samochodu należącego do pani strażnik" - napisała do nas pani Joanna, świadek zdarzenia.
"Zaczęła wygrażać mi sądem"
Wszyscy wyszli przed budynek. Według relacji, kolega strażniczki przecierał gąbką samochód. Początkowo ta czynność niczego nie wykazała. Jednak po chwili zauważyli drobną rysę. Nie było jasne, czy powstała ona w tej sytuacji, ale według pani Joanny, strażniczka bardzo się zdenerwowała. "Zaczęła wygrażać, wskazując na swój telefon komórkowy, że jeśli właścicielka roweru nie zapłaci jej 1000 złotych, to ona zadzwoni po policję i stażystka będzie odpowiadać za tę 'szkodę' w sądzie" - tłumaczy pani Joanna.
Jak dodaje, w pewnym momencie zapłakana i przerażona kursantka została wezwana przez kolegę strażniczki do osobnego pokoju w siedzibie straży. Rozmawiali w języku angielskim. Zdaniem pani Joanny, mundurowi próbowali wymusić przyznanie się do winy. Twierdzi też, że że chciała pomóc kobiecie. "Gdy pod drzwiami próbowałam jeszcze w towarzystwie osoby prowadzącej zajęcia apelować do sumienia pani strażnik, ta ostatnia ucięła krótko, oznajmiając, że nie zamierza więcej ze mną rozmawiać. Odchodząc, w poczuciu bezsilnej złości wobec tej postawy padł epitet pod adresem pani strażnik, która wpadła w furię i zaczęła wygrażać mi sądem" - pisze.
500 zł w dwóch ratach
Według świadka, kursantka nie chciała wziąć na siebie odpowiedzialności za szkodę, dlatego strażniczka wezwała policję. Strażniczka nie zgodziła się na wyszukanie mechanika, który naprawi 'szkodę' - żądała pieniędzy.
Ostatecznie studentka zdecydowała się zapłacić właścicielce auta 500 zł. Jak tłumaczy pani Joanna, stażystka nie posiadała takiej kwoty i poprosiła o rozłożenie jej na raty.
"Odpowiedzią pani strażnik było to, że ona nie zamierza czekać tak długo na 'swoje' pieniądze" - pisze.
- Spisane zostało oświadczenie w języku angielskim. Zapisano, że studentka zobowiązuje się na zapłatę 500 zł w dwóch ratach. Na trzy nikt się nie zgodził - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl pani Joanna. "Zabrakło przede wszystkim jakiegoś elementarnego człowieczeństwa wobec przerażonej, nieznającej języka polskiego i niemajętnej stażystki i wyczucia skali 'szkody'. Za to wiele tu było bezwzględności, chciwości i mściwości pracowniczki straży miejskiej, która w godzinach swojej pracy żądała od osób trzecich pieniędzy i która kompletnie zdezorganizowała toczące się w budynku zajęcia ceramiki" - zakończyła swoją relację pani Joanna.
Wewnętrzna kontrola
Zajście potwierdza policja. - Policjanci byli wezwani na interwencję. Z relacji naocznych świadków wynikało, że rysa powstała w wyniku upadku roweru na samochód. Policjanci spisali świadków zdarzenia. Interwencja została zakwalifikowana jako nieumyślne uszkodzenie. Nie wystawialiśmy mandatu, nie prowadzimy czynności w tej sprawie - tłumaczy Edyta Wisowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III.
Z kolei rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak poinformowała, że to idący do pracy strażnik miejski zauważył przewrócony na samochód rower. Ustalił, że pojazd należy do funkcjonariuszki straży miejskiej, która pełniła służbę przy ul. Przemyskiej 18.
- Stwierdziła uszkodzenia lakieru spowodowane przewróceniem się roweru. Ustalonej właścicielce roweru okazano uszkodzenia samochodu. Na miejsce zdarzenia wezwano patrol policji. Przedstawiono obu paniom formalne możliwości rozwiązania zaistniałej sytuacji. Funkcjonariuszka podjęła decyzję o polubownym zakończeniu sprawy. Właścicielka roweru nie płaciła żadnych pieniędzy, sporządziła natomiast stosowne oświadczenie sprawcy - wyjaśnia rzeczniczka.
Jak dodaje, wszystkie aspekty powyższego zdarzenia są analizowane przez Wydział Kontroli Wewnętrznej Straży Miejskiej i dopiero po przeprowadzeniu czynności sprawdzających będą znane szczegóły dotyczące tej sytuacji.
W połowie lutego informowaliśmy jak dwóch strażników miejskich pobiło mężczyznę przy ul. Myśliborskiej. Usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień, składające się na bezprawne użycie siły wobec mieszkańca i pozbawienie go wolności. Zobacz nagranie z pobicia:
ło/r
Źródło zdjęcia głównego: Joanna / Kontakt 24