Proces przed śródmiejskim sądem zakończył się po trzech rozprawach. Dominik P. przeprosił i dobrowolnie poddał się karze za brutalne pobicie. Oprócz wyroku w zawieszeniu, będzie też musiał zapłacić pokrzywdzonemu.
Do wydarzeń, którymi zajmował się sąd, doszło w sierpniu 2016 roku. Pochodzący z Ekwadoru 33-letni obywatel Hiszpanii został zaatakowany przed Latino Barem przy Krakowskim Przedmieściu. Mężczyzna, jak twierdzi, wyszedł na papierosa. Gdy chciał wrócić do lokalu, w wejściu stanęło trzech mężczyzn. Jeden próbował go kopnąć, ale Ekwadorczyk się uchylił. Potem dostał pięścią w twarz. Stracił przytomność.
Atakującym, jak szybko się okazało, był 21-letni wówczas Dominik P., zawodnik i instruktor karate. Zadany przez niego, profesjonalny cios, okazał się tragiczny w skutkach. Pobity Ekwadorczyk stracił wzrok w jednym oku.
Przeprosił i poddał się karze
Przed sądem Dominik P. odpowiadał nie za zwykłe pobicie, ale za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W piątek sąd ogłosił wyrok w tej sprawie.
- Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał Dominika P. za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i wymierzył oskarżonemu karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres trzech lat próby - informuje tvnwarszawa.pl sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sąd orzekł też, że Dominik P. musi zapłacić pokrzywdzonemu 30 tys. zł nawiązki, będzie musiał również pokryć koszty sądowe - ponad 4 tys. zł.
W okresie próby, czyli przez trzy lata po uprawomocnieniu się wyroku, P. będzie pod dozorem kuratora.
Sąd wydał wyrok w tej sprawie bez przeprowadzania pełnego procesu. Oskarżony przeprosił swoją ofiarę i zdecydował na dobrowolne poddanie się karze, na co zgodził się pobity Ekwadorczyk.
- Jest mi bardzo ciężko z tym, co się stało. Nie jestem w stanie zapomnieć tego, co zrobiłem, bardzo tego żałuję. Zrobiłbym wszystko, aby cofnąć to, co się stało. Najmocniej przepraszam - mówił przed sądem Dominik P.
"Pierwszy raz taka sytuacja"
Ekwadorczyk mówił przed sądem, że przebywa w Polsce od trzech lat, pracuje w sektorze finansów.
- Pierwszy raz w moim życiu zdarzyła się taka sytuacja i od razu z takimi tragicznymi konsekwencjami - dodał.
Prokuratura prowadząca śledztwo w tej sprawie nie zdecydowała się na postawienie zarzutów dotyczących przestępstwa na tle rasistowskim.
- Prokurator prowadzący postępowanie rozważał w kontekście tej sprawy kwalifikację z artykułu 257 kodeksu karnego (czyli znieważenie lub naruszenie nietykalności cielesnej ze względu na rasę lub narodowość - red.). Ostatecznie jednak uznał, że materiał dowodowy nie daje po temu podstaw - mówił w rozmowie z tvnwarszawa.pl Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy też o pobiciu nastoletniej Turczynki:
Atak na Turczynkę
Atak na Turczynkę
Atak na Turczynkę
pm/r
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24