Kanapka za 20 tysięcy, frytki za 10. Kuroń i Osiecka na otwarciu. "To był symbol dla warszawiaków"
Link skopiowany do schowka.
Te zdjęcia i nagranie VHS sprzed ponad 22 lat to perełki. Minister Jacek Kuroń przecinający wstęgę, pisarka Agnieszka Osiecka i trener Kazimierz Górski nad papierowymi kubkami z colą i hostessa z hamburgerem pozująca dla tłumu fotoreporterów. - Pierwszy w Polsce Mc Donald's urósł do rangi symbolu wolności i wytęsknionego Zachodu - ocenia socjolog. Dziś, po ponad 22 latach lokal kończy swoją działalność. To kolejny, po likwidacji Sezamu, krok w kierunku budowy nowoczesnego biurowca w sercu stolicy.
17 czerwca 1992 roku w centrum miasta, w doklejonym do Domu Towarowego Sezam, przeszklonym obiekcie, zaczął działać pierwszy w Polsce Mc Donald's. Pełno było baloników i chorągiewek z żółtą literką "M", a do nowego lokalu ustawiła się długa kolejka. Każdy chciał spróbować hamburgera z amerykańskiej sieciówki.
Nie zabrakło również fotoreporterów. Z charakterystycznymi chorągiewkami pozowali im do zdjęć nawet policjanci. Była księga pamiątkowa, do której ochoczo wpisywali się oficjele.
Kanapka za 20 tysięcy złotych
Z dzisiejszej perspektywy ceny sprzed denominacji mogą przyprawiać o zawrót głowy. Kanapki kosztowały od 9 do 25 tysięcy zł, frytki można było dostać za 7-10 tysięcy zł.
Pierwsi goście przy Świętokrzyskiej
Znani na otwarciu i rekord
Teraz to nie do pomyślenia, ale wówczas w otwarciu fast foodu udział wzięli oficjele i gwiazdy. Wstęgę przeciął ówczesny minister pracy i polityki socjalnej Jacek Kuroń, chwilę później rozległy się gromkie brawa, a do kas ruszyli pierwsi klienci.
- Na zachowanych zdjęciach wśród gości można wypatrzyć wiele znanych osób: Agnieszkę Osiecką, Kazimierza Górskiego czy Zygmunta Broniarka - mówi Dominik Szulowski z działu PR Mc Donald's.
O tym, że warszawiacy od razu chcieli posmakować kanapek z Zachodu, świadczą liczby. W dniu otwarcia odnotowano 13 304 transakcje - rekord niepobity przez wiele kolejnych lat.
Otwarcie lokalu Mc Donald's
Otwarcie lokalu Mc Donald's
"To był przełom"
Skąd aż taka popularność lokalu z hamburgerami?
- To był przełom. Po zmianach ustrojowych Polacy mogli poczuć smak świata, Ameryki. To był także symbol dla warszawiaków, że u mnie w mieście jest część wytęsknionego Zachodu - ocenia Krzysztof Martyniak z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Było podobnie, jak z markowymi butami, które do nas dotarły. To był jeden z atrybutów wielkiego świata - dodaje.Jak podkreśla socjolog, lokal u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej "łączył ludzi".
- Pokazywał, że wszyscy są równi. Obok siebie w kolejce może stać student, robotnik i menadżer. Wszyscy jedzą to samo, w tej samej cenie - tłumaczy Martyniak. - To jest także sentyment warszawiaków. Wiele osób pamięta, że jadło tam pierwszego hamburgera i lody, o tym konkretnym smaku - dodaje.
Powstaje nowy Sezam
Lokal we wtorek zostanie zamknięty, w związku z przebudową Sezamu. Powstanie tu nowoczesny biurowiec.
- Ostatnim dniem działania w sensie obsługi gości będzie 30 września. Działamy do godz. 22.00. Potem w ciągu kilku dni opróżniamy lokal - zapowiada Dominik Szulowski.Szklana dobudówka zostanie rozebrana, podobnie jak i cały Sezam. Prace zaplanowano na jesień. W przyszłości w tym samym miejscu stanąć ma nowy budynek, do którego wróci Sezam.
A co z fast foodem?
- Niedługo bo już w grudniu otwieramy duży obiekt na ul. Świętokrzyskiej 3 - zdradza Szulowski.